niedziela, 5 sierpnia 2012

Madera – kilka wspomnień z urlopu cz.1

Właściwie, chyba nie miałam zamiaru pisać tu nic szczególnego o urlopie, ani wrzucać zdjęć (bo pięknych robić nie potrafię), ale… obiecałam kochanej Ani, więc teraz muszę dotrzymać słowa. Wszystkie zamieszczone tu zdjęcia są robione w pośpiechu, dlatego ich jakość może pozostawiać wiele do życzenia, sugeruję więc zwracać uwagę na to, co się na nich znajduje :)



Nie jest żadną tajemnicą, że już od kilku lat przymierzałam się do tego, żeby polecieć właśnie na Maderę. Kusiły mnie cudne zdjęcia w sieci i opinie kilku znajomych. Lecąc tam miałam więc głowę napakowaną bajecznymi opowieściami o wyspie. Istniała zatem realna szansa, że będę rozczarowana. Usłyszałam również kilka minusów, jednym z nich miała być ciągle zmieniająca się pogoda. Teraz otwarcie mogę przyznać, że były to jedne z najlepszych wakacji w moim życiu, natomiast sama wyspa jest zdecydowanie najpiękniejszym miejscem, w jakim byłam do tej pory.




Maderę określa się wyspą wiecznej wiosny, lub wyspą kwiatów. Moim zdaniem i jedno i drugie określenie jest trafne. Zanim tam pojechałam czytałam o ogromnej ilości ogrodów, które można odwiedzić na wyspie. Sama byłam w dwóch. Jeden był bajeczny drugi taki sobie. Ale… to ilość kwiatów, które można spotkać w miasteczkach i przy drogach jest porażająca. Kwiaty są wszędzie, nawet wysoko w górach przy drogach. Rosną tam miliony gatunków, niektóre tylko tam i nigdzie więcej. Podobno o każdej porze roku Madera przybiera inny kolor, właśnie dzięki kwiatom. Nie mogę tego potwierdzić, bo sama byłam tam tylko w lipcu, ale nie mam najmniejszego problemu wierzyć na słowo.




Pierwsze, na co zwróciłam uwagę zaraz po przylocie, to bardzo zadbane domki. Widać ogromną różnicę między Maderczykami a np. Kreteńczykami. Tu trudno znaleźć śmieci gdzieś w bocznej ulicy, o starych materacach i lodówkach nie wspominając. Na Maderze widać dbałość o porządek. Byłam nieco zaskoczona tym, jak zadbane są ich miasteczka. Uliczki wyłożone drobnymi kamyczkami, lub kostką. Na promenadach z tejże kostki zostały stworzone obrazki, które zwyczajnie cieszą oko. Małe, zaciszne knajpki z uroczymi krzesełkami i widokiem na ocean, tworzą romantyczną atmosferę i poczucie pewnej dozy intymności.





Jeśli ktoś, jadąc na Maderę nastawia się tylko i wyłącznie na plażowanie i spędzanie całego dnia na leżakach, to uważam, że naprawdę nie warto. Po pierwsze jest to niesamowite marnotrawstwo (do takiego wypoczynku proponuję np. Turcję, Egipt). Przy tak bajecznych krajobrazach spędzanie czasu w hotelu wydaje mi się kompletnie niewłaściwe. Po drugie pogoda rzeczywiście zmienia się tu jak w kalejdoskopie. Choć jest ciepło, to jednak często bywa pochmurno. Oczywiście nie przez cały dzień. Bywało tak, że rano świeciło słońce, później przyszły chmury i ponownie przejaśniało się dopiero wieczorem. To chyba był najczęstszy schemat. Jeden dzień nawet padało… i to nie przez 2-3 godziny tylko od rana do wieczora. W górach pogoda zmieniała się dosłownie z minuty na minutę. Wędrówkę chmur można było obserwować non stop. Często, to właśnie, chmury działały mi na nerwy, bo zasłaniały piękne widoki (co będzie widać na zdjęciach). I wreszcie po trzecie: plaże. Na Maderze plaże są, ale kamieniste. Nie są to drobne kamyczki, jak np. w Chorwacji. Tu są to kamienie wielkości pięści. Nie da się więc na nich leżeć, aczkolwiek władze poradziły sobie z tym problemem. Na plażach leżą kładki z desek, na których można się położyć. Są one zupełnie darmowe. Ponadto, w niewielkich odległościach zostały postawione parasolki ze strzechy, a pod nimi kwadratowy beton, na których również można położyć ręczniki (bezpłatnie). I ostatnie ułatwienie… co kawałek w ocean wchodzą pomosty z drabinkami, po których można zejść prosto do oceanu, omijając kamienistą plażę. Natomiast blisko drabinek, na wodzie znajdują się duże plastikowe kładki, które również służą do plażowania (nawet na ręcznikach i też za darmo).



2 komentarze:

  1. piękne zdjęcia, a mogłabyś podzielić się informacją jak wygląda komunikacja na Maderze? Wybieramy siętam pierwszy raz we wrześniu i zastanawiam się czy jest sens wynajmować auto, czy może komunikacja na wyspie jest dobrze rozwiązana. Jesteśmy raczej łazikami niż "plażowiczami". Będę wdzięczna za info.
    Pozdrawiam
    Ania
    annadepka@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję!! Cieszę się, że dałaś się przekonać :D I nie marudź proszę nic o jakości zdjęć, ja nie mam im nic do zarzucenia. Tylko się zachwycam :)

    Dobrze wiedzieć, że są miejsca, gdzie za wygodę nie trzeba płacić.

    OdpowiedzUsuń