wtorek, 26 marca 2013

Julie Anne Long - Miłosna Szarada



Ależ to była miła odmiana. Przyznam szczerze, że już na samym początku ubawiłam się setnie. Ian uciekający z gołym tyłkiem przez okno... :) To mało spotykane w romansach historycznych. W dodatku można by pomyśleć po opisie, że fabuła będzie przewidywalna, a tu nastąpiło zaskoczenie. Początkowa intryga księcia nie powiodła się, a nawet sam z niej zrezygnował. Nic tu się nie działo za szybko, wszystko miało swój naturalny bieg.  Postaci zostały dobrze nakreślone. Alex uchodził za ponurego człowieka i często taki właśnie był, a jednak miał w sobie coś absolutnie uroczego. Poza  tym był nieco starszy niż większość bohaterów tego typu romansów. Sama Genevieve również była wyrazista. Z pozoru cicha i rozsądna, potrafiła być zaskakująco stanowcza. Świetnie się bawiłam jej brakiem orientacji we własnych uczuciach, która świetnie kontrastowała z jej mądrością. Bardzo ładnie było też widać mądrość życiową Alexandra w kontraście z młodością Genevieve. 
Ogólnie książka lekka i szybko się ją czyta. Idealna na poprawę nastroju.

Julie Kenner - Uwolnij mnie



Tyle mam ostatnio na głowie, że zupełnie zapomniałam o tym poście, który czekał w wersjach roboczych, ale już się poprawiam :)

Ta pozycja jest dość podobna do 50 twarzy Greya i Dotyku Crossa, a jednak inna. Oczywiście można się czepiać owych podobieństw, ale w każdym gatunku takowe istnieją (choćby w książkach o wampirach, czy typowych romansach). Mam wrażenie, że tym razem mamy do czynienia z bohaterką dużo bardziej wyrazistą, niż w innych książkach tego typu. Przede wszystkim nie jest szarą myszką, w przeszłości brała udział w wyborach miss, więc już to powinno mówić samo za siebie. Oczywiście to nie znaczy, że nie boryka się z problemami. Kiepskie relacje z matką oraz problem samookaleczeń rzutują na całą fabułę. Jeśli natomiast chodzi Damiena... cóż... tradycyjnie jest przystojny, roztacza wokół siebie aurę władczości i jest przyzwyczajony do wydawania poleceń. Za nim też ciągnie się przeszłość, która na razie została ujawniona w bardzo minimalnym stopniu. Jego potrzeba kontroli i chęć zatrzymania swoich tajemnic dla siebie, nie sprzyja rozwijaniu jakiejkolwiek bliskiej relacji. Jak to w książkach bywa, ta jednak się rodzi i cechują ją wzloty i upadki.
Akcja jest jest dość dynamiczna, więc czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Jeśli chodzi o stronę erotyczną, to na szczęście ( i co za ulga) przy „Za sceną” wypada dość blado :) 
Generalnie mam wrażenie, że jeśli komuś przypadło do gustu „50 twarzy Greya” i „Dotyk Crossa” to „Uwolnij mnie” również mu się spodoba. Ja w każdym razie z chęcią poznam dalsze losy Nikki i Damiena.

poniedziałek, 11 marca 2013

Sylvia Day - Płomień Crossa



Ależ długo zabierałam się do napisania czegoś o tej książce. Zawsze zbyt mało czasu, zawsze jest coś do zrobienia... i co? Dziś mam wyjątkową pustkę w głowie.

Ta część zaspokoiła moje oczekiwania, które powstały po pierwszym tomie. Rzeczywiście, Dotyk Crossa był tylko wstępem do dalszych wydarzeń. W Płomieniu Crossa akcja nabiera tempa. Jest też kilka zaskakujących wydarzeń, choć w miarę czytania, można było je wydedukować. Związek Gideona i Evy rozkwita, ale nie jest usłany różami. Przeszkadza im nie tylko przeszłość, ale i wydarzenia dnia codziennego. W miarę czytania, utwierdzałam się w przekonaniu, że tej dwójce musi być szalenie trudno, naprawdę wolę nie wchodzić w ich skórę. Tyle krzywdy... Ta książka bardzo ładnie pokazuje, jaki wpływ na późniejsze życie mają traumy z dzieciństwa. Tutaj widać to bardzo, bardzo wyraźnie. 

Jeśli chodzi o sceny erotyczne... jest ich sporo (z racji gatunku, jest to oczywiste) ale mam wrażenie, że w tej części było zdecydowanie mniej wulgaryzmów. Sceny były opisane bardziej subtelnie, bez przesady i sztucznego przeciągania. Mogłoby się wydawać, że bohaterowie wszystkie problemy załatwiają w łóżku, jednak to nieprawda. Bardziej wnikliwi dostrzegą, że seks w ich wykonaniu jest tylko środkiem doraźnym i wbrew pozorom, nie w ten sposób załatwiają problemy. Oni naprawdę starają się, żeby im wyszło, mimo straszliwego obciążenia, którym są obarczeni. A jednak próbują i podejmują ten wysiłek, najlepiej jak potrafią. To, moim zdaniem jest godne podziwu. 

Przez wzgląd na koniec tego tomu, nie mogę doczekać się trzeciej części. Wygląda na to, że sprawy nabiorą jeszcze większego tempa. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Jestem dobrej myśli :)

niedziela, 3 marca 2013

Piękne Istoty



Wiele osób zachwycało się książką „Piękne Istoty”, widziałam film potem wzięłam do ręki książkę, żeby sprawdzić, czy tylko film był taki... Jeśli mam być szczera, to nie do końca rozumiem owy zachwyt. Film był dość nudnawy. Początkowo ciągnął się jak flaki z olejem i nie do końca było wiadomo o co chodzi. Film miał być następcą Zmierzchu, ale jak dla mnie stoi daleko, daleko za Zmierzchem. Fabuła też mnie jakoś nie przekonała, wyglądało to na mocno naciągane i wymyślone na siłę. Gra aktorska głównych bohaterów też była mało przekonująca. Coś mi tu nie do końca pasowało. Książki nawet nie dokończyłam , bo była równie nudna jak film. Przez pierwsze 200 stron nie działo się absolutnie nic interesującego. Oczywiście to nie znaczy, że innym nie będzie się podobało, dla mnie jednak było tu za mało... wszystkiego. Osobiście nie polecam. 


Katarzyna Michalak - Mistrz



Ach, muszę przyznać z lekkim wstydem z resztą, że rzadko ostatnio sięgam po książki oficjalnych polskich autorów. Rodzimych autorów preferuję tych nieoficjalnych, publikujących w sieci, są o wiele bardziej ciekawi. Tym razem jednak chylę czoło przed Katarzyną Michalak. Od razu przyznaję bez bicia, że nie mam pojęcia, co to za autorka ale „Mistrzem” podbiła moje serce. Oczywiście mogłabym się doczepić do kilku drobiazgów, ale nie mam zamiaru o nich wspominać, bo przy całokształcie są kompletnie nieistotne.

„Mistrz” należy do serii z tulipanem, czyli tylko dla dorosłych. Nie jestem pewna czy zaliczyłabym tę pozycję do literatury erotycznej, bo choć sceny były, to nie były najistotniejsze w fabule. 

Zastanawiam się co napisać, żeby nie zdradzić zbyt dużo z treści, bo to zniszczyłoby elementy zaskoczenia a było ich co najmniej kilka. Akcja była wartka i kiedy już się zaczęło, nie dało się oderwać od książki. Już sam początek był emocjonujący, potem było już tylko lepiej. Główni bohaterowie zdobyli moje serce. Raul i Sonia, o ile tego pierwszego trudno było mi na początku zrozumieć, o tyle na końcu zapałałam do niego bezwarunkową miłością :D Gangster i niewinna dziewczyna, uwikłana w coś, o czym nie ma bladego pojęcia. Mamy tu więc mieszankę niebezpieczeństwa, namiętności i tajemnicy. Mafia i wszystko, co z nią związane tylko dodaje pikanterii całej książce. 

Chciałabym napisać wiele, ale nie mogę, bo zdradzę treść. Powiem tylko, że chciałabym innego zakończenia, co nie znaczy, że obecne było złe. Gorąco polecam tę pozycję, bo warto. Oby więcej takich polskich powieści. 

Hamilton Laurell K. - Pocałunek Nocy i Pieszczota Nocy


Dawno mnie tu nie było, więc wypadałoby teraz nadrobić zaległości. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że tyle osób będzie czytać, mój bełkot. A już liczby trzycyfrowe w statystykach to kompletna abstrakcja dla mnie. Nie chciałabym odczuwać presji w związku z tym presji :) Ale wracając do tematu...



Pocałunek Nocy i dalsze części, to pozycje wyjątkowe pod wieloma względami. Mamy tu do czynienia z krainą Faerii, która sama w sobie jest bardzo magiczna. Merry Gentry jest księżniczką Faerii, ale półkrwi, przez to jest w pewnym sensie wyrzutkiem, zwłaszcza, że jest istotą śmiertelną, co jest nie do pomyślenia w tej krainie. To co najbardziej nietypowe, to fakt, że Merry próbuje zajść w ciążę, a jej partnerami w drodze do osiągnięcia celu są królewscy strażnicy. Uprawia więc seks z kilkoma mężczyznami. Co dziwne, akurat w tej książce wydaje się to jak najbardziej na miejscu. Nie ma tu jakichś mocno ordynarnych opisów, ale dużo się dzieje i mam na myśli całą fabułę. Istot nadprzyrodzonych też raczej nie brakuje, niektóre zdecydowanie nie należą do sympatycznych. Na brak politycznych rozgrywek czytelnik również nie może narzekać. Jeśli chodzi o samych strażników, to wielu z nich zdobyło moją sympatię i ciężko byłoby mi się zdecydowań na jednego, gdybym musiała wybrać. Tak, czy inaczej mimo wielu plusów przeczytałam tylko dwie części i trzeciej już nie skończyłam. I wcale nie chodzi o to, że nie jestem ciekawa, jak skończy się ten cały galimatias, ale jakoś nie mam ochoty czytać dalej. Gdyby tak ktoś mi opowiedział jak wszystko się skończyło byłoby świetnie. A tymczasem jest tyle znacznie bardziej interesujących pozycji...