poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Time out


Zwykle jestem zabiegana, ale ostatnio właściwie gonię non stop. I szczerze mówiąc jestem zmęczona, na tyle, że nawet nie chce mi się podzielić odczuciami po przeczytaniu książek. Postaram się poprawić, ale na razie kiepsko mi to wychodzi… Zwłaszcza, że mam na głowie przeprowadzkę, zmianę miejsca pracy, plus nową pracę i jeszcze perspektywę remontu (długoterminowego), bo na razie mam gdzie mieszkać, a to nowe mam zamiar zrobić tak, żebym przez najbliższe 10 lat nie musiała nic w nim robić. Tak czy inaczej, obecnie ulewa mi się oglądaniem parkietów, płytek, mebli i wszelkiego rodzaju sprzętów domowych. Nie mogę się zdecydować na nic konkretnego. Żaden styl w pełni mi nie odpowiada. Albo jest zbyt surowy i chłodny, albo zbyt ozdobny, albo zwyczajnie bez charakteru. Jak zatem mam stworzyć wnętrze, które będzie zarazem nowoczesne i przytulne? Na razie chyba dam sobie z tym spokój.
***
Ostatni weekend był słodko-gorzkim pożegnaniem. Teraz zostają tylko telefony i sporadyczne odwiedziny, bo niektóre odległości są zbyt duże. Już nigdy nie spotkamy się w tym samym gronie w jednym czasie. Cóż… coś się kończy, coś zaczyna, takie właśnie jest życie. Tymczasem wspomnienia z weekendu pozostaną w pamięci, przypłaciłam to dzisiejszym zasypianiem na biurku, ale warto było :)


1 komentarz:

  1. Heh, może nie będę Cię denerwować uwagami w stylu "remont można tylko zacząć, ale już nie skończyć" ;) Uwielbiam wyobrażać sobie aranżacje wnętrz, oglądać różne rozwiązania, obmyślać wzory i kolory... I nigdy nie potrafię się zdecydować - gdyż podoba mi się aż za wiele rozwiązań. Najlepiej byłoby co kilka lat totalnie zmieniać wystrój ;)

    Ale kiedy już trzeba chodzić za tym po sklepach, pilnować fachowców, obmierzać, tudzież - męczyć się z tym kurzem, brudem, hałasem - to jest wyczerpujące. Szczególnie, jeśli ciągnie się to tygodniami.

    Wytrwałości, Kochana!!

    PS. I nie mów "nigdy". Nie wiadomo, co jeszcze przyniesie życie :)

    OdpowiedzUsuń