sobota, 28 stycznia 2012

Laurens Stephanie - Obietnica Pocałunku

Jest to bardzo lekka książka, która dostarczyła mi sporo rozrywki. Mogłoby się wydawać, że to kolejna z tych pozycji gdzie główny bohater – pan i władca - arogancki i pewny siebie postanawia, że dana kobieta będzie jego i żadne inne rozwiązanie nie wchodzi w grę. Owszem można odnieść takie wrażenie i nie zagłębiając się w naturę tego bohatera, nie dostrzeżemy nic więcej. Kiedy jednak popatrzymy na niego bardziej wnikliwie, zobaczymy niesamowicie inteligentnego człowieka, który w dodatku potrafi nie tylko rozpoznać ale przede wszystkim zrozumieć ludzkie emocje.
Sebastian spotykając Helenę, faktycznie z góry zakłada, że ona zostanie jego żoną, i robi wszystko, żeby tak właśnie się stało. Kiedy jednak dostrzega, że jego wysiłki nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, zaczyna się zastanawiać dlaczego. Arogancja zatem nie przysłania mu rzeczywistości. Wybuch Heleny otwiera mu oczy i pozwala zrozumieć, dlaczego on  (mimo oczywistego wzajemnego pociągu fizycznego) jest ostatnią osobą, którą ona chciałaby poślubić. Właśnie owo zrozumienie, pozwala mu nie tylko osiągnąć zamierzony cel, ale zdobyć zaufanie Heleny i zmienić jej sposób myślenia.
Swoją drogą, to dość zabawne, że człowiek często bywa tak bardzo „ślepy”, że dopiero drugi człowiek pozwala mu dostrzec oczywistość.
Bardzo podobało mi się jak Helena porównywała Sebastiana i Fabiana. Oboje tak bardzo podobni a jednak tak różni. Choć Fabian aż do samego końca nie wzbudzał we mnie pozytywnych emocji, to po przeczytaniu kilku ostatnich zdań przyszło mi na myśl… a może on nie był tak do końca zły? W końcu Sebastian rozumiał jego motywy, co nie znaczy, że pochwalał, to co zrobił. Wygląda jednak na to, że jego stosunki z byłą podopieczną po latach się ociepliły, ale była to tylko sugestia ze strony autorki :)
A na koniec takie małe spostrzeżenie: to chyba jedyna książka z jaką się spotkałam, której między głównymi bohaterami nie padły słowa Kocham Cię :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz