niedziela, 15 stycznia 2012

Rachel Hawthorne – „Pełnia Księżyca”


Mam trochę mieszane uczucia co do tej książki. Podobała mi się koncepcja autorki: zmiennokształtni pół-ludzie pół-wilki, wszystko to w otoczeniu nieprzeniknionych lasów i ukrytych skalnych kryjówek, a jednak tak bardzo cywilizowane. Pojawia się też problem zagrożenia ze strony naukowców, ale zaciera przy głównym wątku, którym jest wybranie partnera na czas swojej pierwszej przemiany (bo wilki łączą się w pary na całe życie). Główna bohaterka staje między dwoma chłopakami, nie wiedząc, którego z nich wybrać i wokół tego kręci się cała akcja. Trochę za dużo było tych jej wątpliwości. To coś jak: „chciałabym a boję się”. Chociaż gdy spojrzeć na to z innej strony, to jednak to był wybór jej życia, więc nie ma się co dziwić jej rozterkom. Zwłaszcza, że rodzice naciskali a ona sama miała dopiero siedemnaście lat. Dla mnie ta książka była bardzo lekka, więc jeżeli ktoś nie szuka przyspieszonego bicia serca i atmosfery niepewności, tylko czegoś raczej łagodnego i odprężającego, to ta książka nadaje się w sam raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz