czwartek, 26 stycznia 2012

Libba Bray – Mroczny Sekret

Mam trochę mieszane uczucia, co do tej książki. Bardzo prawdopodobne, iż wynikają one z tego, że zanim po nią sięgnęłam naczytałam się opinii, o cudownym, tajemniczym klimacie tej książki. Wiele osób podpinało atmosferę nawet pod horror. Oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii i ja tego absolutnie nie neguję. Ja chyba nie do końca poczułam ten klimat grozy i niezwykłej tajemnicy. Oczywiście były sekrety, ale brakowało mi tego napięcia i stopniowego odkrywania, które gdzieś ginęło wśród wzajemnych relacji, między bohaterkami.
Jeśli chodzi właśnie o bohaterki, to te były bardzo barwne. Gemma, z ciętym językiem ale i dobrym sercem. Felicyty, wredna i zacięta ale jednocześnie łaknąca uczucia ze strony rodziny. Pippa, na pierwszy rzut oka głupiutka, egoistyczna, ale w głębi duszy niepoprawna romantyczka. Ann, okaleczająca się sierota, brzydka , wydrwiona, tak bardzo łaknąca uwagi i uznania, ze strony kogokolwiek. Najwięcej kontrowersji mogą budzić Felicity i Pippa, obie nieznośne, wredne, fałszywe i rządzące całą szkołą. Choć z początku nie da się ich lubić, to jednak zyskują, przy bliższym poznaniu. Na końcu wręcz zyskują sympatię czytelnika.
Autorka, bardzo ładnie pokazała specyfikę epoki wiktoriańskiej, może trochę powierzchownie, ale w gruncie rzeczy całkiem nieźle to wyszło. Jak dla mnie dziewczyny były aż nazbyt współczesne, jak na tamte czasy. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby panny (nawet te najbardziej niesforne) potrafiły pić whisky w jaskini, ale może to przekracza tylko moją wyobraźnię. Nie twierdzę, że takie rzeczy nie zdarzały się w tamtych czasach.
W książce, miał być też wątek romansu. Jeśli kilka wymian zdań i to wcale nie do końca przyjemnych, i kilka snów czy pragnień, można nazwać wątkiem romansu, to faktycznie był. Dla mnie, nie było tu żadnego romansu, ale to też kwestia gustu.
Sama koncepcja międzyświata, ciekawa, aczkolwiek przypominała mi Summerland z „Ever”. Kim była Mary i Sara, nie było dla mnie większą zagadką, bo bardzo szybko zorientowałam się w ich tożsamości.
Podsumowując, książka podobała mi się, i bardzo polecam, jeśli ktoś lubi fantasy i epokę, ale niekoniecznie wymaga wątku romansu. Drażniła mnie narracja w czasie teraźniejszym, ale to moje subiektywne odczucie, bo po prostu jej nie lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz