wtorek, 28 lutego 2012

Strąceni – Gwen Hayes

Ostatnio obrałam za cel (nie do końca bezinteresownie) czytanie książek dedykowanych młodzieży. Przeczytałam już kilkanaście, głównie tych, które uznawane są za raczej nowe pozycje na rynku. Po przeczytaniu „Strąconych” ponownie dochodzę do wniosku, o którym tu jeszcze nie wspominałam. Może to śmiesznie zabrzmi, ale rodzice nastolatków, powinni od czasu do czasu sięgnąć po takie pozycje, głównie po to, żeby przypomnieli sobie jak myśli nastolatek, jakimi kategoriami patrzy i jak odczuwa. W książkach młodzieżowych jest to bardzo ładnie pokazane, dlatego przemawiają do nastolatków. Nas dorosłych mogą śmieszyć niektóre książkowe sytuacje, czy zachowania, ale nastolatki tak właśnie reagują. Ale do rzeczy…
Ogólnie stwierdzam, że książka nie do końca jest przewidywalna, bywały momenty zaskoczenia. Postaci zostały naprawdę dobrze wykreowane. Główna bohaterka Theia, to 17letnia dziewczyna. Niby nieśmiała i tłamszona przez despotycznego, oziębłego ojca. Wbrew tej trudnej sytuacji funkcjonuje zaskakująco dobrze. Ojciec momentami ją ubezwłasnowolnia, ale ona potrafi sobie radzić, w dodatku jest utalentowaną skrzypaczką.
Przyjaciółki Thei mnie urzekły, totalnie. Każda z nich jest kompletnie różna, ale dogadują się świetnie. Bawiły mnie komentarze i zachowanie Donny. Amelia natomiast, wywoływała ciepły uśmiech na mojej twarzy. Gabe kojarzył mi się z sympatycznym, przystojnym i opiekuńczym kumplem z sąsiedztwa. I chyba taki właśnie był, w dodatku jego umiejętność panowania nad Donną była… skuteczna :) Bawiła mnie też postać Mike’a, który został przedstawiony jako trochę bezmózgi chłopak, który interesuje się tylko jedzeniem. Vernie rozłożył mnie na łopatki, już na samym początku. Choć wydawał się tchórzliwy, to w rzeczywistości wykazywał sporą odwagę, zwłaszcza wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja. I na koniec drugi główny bohater, czyli Haden. I tu mam trochę mieszane uczucia, bo o ile przez cały czas jawił mi się jako, naprawdę czuły, opiekuńczy i bardzo samotny chłopak (choć jego zachowanie temu przeczyło), o tyle na końcu, po pewnym wydarzeniu (nie chcę zdradzać jakim) wydawał mi się, nie do końca sobą. I właściwie taki miał być, ale wydawał mi się jakiś płaski, czegoś brakowało, ale nie potrafię określić czego konkretnie.
Sama treść i koncepcja autorki, wydaje mi się całkiem pomysłowa. Ładnie trzymała w napięciu, nie wyjaśniając wszystkiego od razu. Świat Podziemi został opisany bardzo barwnie i jednocześnie upiornie, więc jeśli taki był cel, to udał się w stu procentach. Warto wspomnieć też o narracji, bo choć była prowadzona głównie z punktu widzenia głównej bohaterki, to zdarzały się momenty narracji trzecio osobowej, które były bardzo odświeżającym elementem. I może właśnie przez tę narrację, kiedy akcja była widziana oczami Hadena, wydawał mi się taki nijaki. Nie wiem, czy było to moje prywatne odczucie, czy może autorka nie do końca była konsekwentna. Dla mnie czytając narrację trzecio osobową i później pierwszoosobową z punktu widzenia Hadena, to tak jakbym miała do czynienia z dwoma różnymi bohaterami. Chociaż może taki był zamiar autorki, bo ta postać utraciła część siebie, więc może tak miało być.  Mnie coś tu nie pasowało, ale mam tendencje do czepiania się :) I ostatnia rzecz, zakończenie wydawało mi się jakieś takie… urwane. Niby sytuacja się wyjaśniła, ale brakowało mi epilogu, tych kilku zdań, o tym jak Thea i Haden wrócili. Być może ma być druga część, wtedy takie zakończenie miałoby sens, ale nie mam pojęcia czy druga część jest w planach.
Podsumowując, książka mnie osobiście się podobała, mimo paru niedociągnięć, bardzo dobrze się ją czytało i była dobrą rozrywką. Nie przytłaczała ale wciągała, momentami bawiła, więc polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz