poniedziałek, 27 lutego 2012

O rozwoju osobistym słów kilka

Mówi się, że pochodzenie nie ma znaczenia. Cóż nie jest to prawda. Oczywiście nie jest jedynym czynnikiem warunkującym nasz rozwój, ale jednym z wielu.
Spójrzmy choćby na dzieci wykształconych rodziców. Po kilku latach posługują się językiem zdecydowanie bardziej bogatym, niż dzieci z innych rodzin. Ten proces zachodzi mimowolnie, dziecko słyszy i później samo operuje takim słownictwem. Nic więc dziwnego, że będąc w pierwszej klasie szkoły podstawowej usłyszałam takie pojęcie jak np. „eskalacja”, natomiast w zupełnie innym miejscu i czasie, kiedy sama użyłam tego słowa,  musiałam je wyjaśniać w grupie osób dorosłych.
To taki banalny i bardzo prosty przykład ale pokazuje różnicę już na poziomie językowym. Zupełnie inną kwestią jest fakt, że dzieci bardziej „światłych” rodziców, są stymulowane już od niemowlaka o ile nie wcześniej. (Nie każda matka będąc w ciąży, zmienia nawyki żywieniowe, o piciu alkoholu i paleniu nie wspominając). Tak więc takie dzieci idą do szkoły z szerszą wiedzą ogólną, innym nastawieniem, są bardziej nastawione na przyswajanie wiedzy, a ich ciekawość świata jest zupełnie inna. Oczywiście znowuż generalizuję, wiadomo, że nie jest tak w każdym przypadku, ale jest to ogólna, zauważalna tendencja.
Trochę innym pojęciem, ale również wynikającym ze środowiska i wychowania jest nasza kultura osobista, która (uwaga!) nie ma nic wspólnego ze statusem ekonomicznym danej osoby ( i jej rodziny również). Dla przykładu: ktoś wyjeżdża na pół roku ( podobne sytuacje zdarzały się i po miesiącu) za granicę, po czym wraca i mówi „Jak to się tu u was w Polsce mówi?”. Zupełnie inna osoba wraca do kraju po 6 latach i posługuje się rodzimym językiem płynnie i poprawnie(!) składa zdania. Czyż powyższe zdanie nie świadczy na niekorzyść osoby numer jeden? Wystarczyło jedno zdanie a dzięki niemu można wywnioskować: poziom kultury osobistej i daje nam też przesłanki co do poziomu inteligencji ( bo człowiek inteligentny nie ma potrzeby wywyższać się tylko dlatego, że pojechał gdzieś poza granice własnego kraju, a już na pewno nie zapomniał rodzimego języka, którego uczył się od urodzenia, po tak krótkim czasie). Innym również banalnym przykładem jest powiedzenie „W Polsce jest Warszawa i prowincja”. Niejednokrotnie byłam świadkiem stwierdzeń w stylu ” …bo u was na prowincji”. Ja absolutnie nie neguję, tego, że Warszawa jest stolicą i największym miastem w Polsce (choć niektórzy twierdzą, że największa jest Ruda Śląska, dlatego podzielili ją na dzielnice), ale człowiek z kulturą osobistą i w dodatku inteligentny nie ma potrzeby podkreślać tego faktu, i zwykle nie uważa, że miejsce zamieszkania podnosi jego status w oczach innych.
Mieszając kulturę osobistą i status ekonomiczny, można dojść do podobnych wniosków. Można spotkać ludzi z dużym zapleczem finansowym, którzy są kulturalni i inteligentni, oraz można spotkać ludzi, których zaplecze finansowe jest bardzo podobne, ale rzucają przysłowiowym mięsem na prawo i lewo i prześcigają się w tym, kto kupi lepszy samochód. I wiem, jak komicznie może to brzmieć ale znam i jednych i drugich i w tym co napisałam, nie ma ani krzty przesady z mojej strony.
Powyższe rozważania nie są może zbyt odkrywcze ale świadczą o nas, a wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Ja mam (nie)szczęście obracać się w różnych środowiskach, które dostarczają mi szerokie pole do obserwacji. W żadnym wypadku nie rażą mnie te różnice, co najwyżej śmieszą. Nie jest mi trudno zrozumieć te reakcje, mogłabym też wytłumaczyć ich przyczyny, tylko kogo to interesuje? Ludzie w wielu wypadkach nie chcą rozumieć, za to chcą gotowych rozwiązań :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz