poniedziałek, 13 lutego 2012

Bree Despain – Dziedzictwo Mroku

Na samym początku, byłam lekko zdziwiona formą, bo rzadko się zdarza, żeby tekst był podzielony nie tylko na rozdziały ale też ze względu na miejsce i czas.
Nie chciałabym zdradzać treści, ponieważ wiem, iż wiele osób czytających przeróbki, zagląda tu, więc postaram się napisać coś więcej moich spostrzeżeniach.
Na pierwszych stronach widzimy normalną nastolatkę Grace i jej przyjaciółkę w typowej Amerykańskiej szkole. Swoją drogą autorka bardzo ładnie oddała atmosferę tego miejsca i relacji nastolatków w tej grupie wiekowej.
W oczy bardzo rzuca się rodzina Grace, która jest dość specyficzna. Ojciec pastor, niezwykle dobry człowiek, matka trochę rozhisteryzowana z zachowaniami kompulsywnymi (co dostrzegamy, po jakimś czasie) Jude - starszy brat i gwiazda szkolna. Mamy też młodszą siostrę i małego Jamesa. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, niemal idealna rodzina, albo… zbyt idealna. Sytuacja ulega zmianie, kiedy do miasta powraca Daniel, dawny przyjaciel Jude’a i pierwsza miłość Grace. Wtedy właśnie pojawiają się nie do końca ukryte kłótnie między rodzicami oraz nietypowe zachowania Jude’a. Grace, jest więc rozdarta pomiędzy bratem i dawną miłością, bardzo pragnie dowiedzieć się co takiego stało się przed trzema laty, że Daniel zniknął a jej brat zaczął go darzyć szczerą nienawiścią. Grace doskonale zdaje sobie sprawę, że nie powinna wtykać nosa w nieswoje sprawy i że dzieje się tu coś bardzo dziwnego. Wie, też, że byłoby lepiej gdyby trzymała się z dala od Daniela, ale coś ją do niego ciągnie, a pierwsza miłość najwyraźniej nie zardzewiała.
Akcja nabiera tempa, kiedy ginie brat Grace, James, a w miasteczku zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Trochę to trwa, zanim następuje ten punkt kulminacyjny, jednak mam wrażenie, że było to potrzebne, gdyż na tych pierwszych stronach poznajemy specyfikę funkcjonowania zarówno rodziny Grace, jak i miasteczko, a to wszystko łączy się z późniejszymi wydarzeniami tworząc spójną całość.
Sam Daniel podbił moje serce, pewnie dlatego, że nie był czarno-biały. Poznając go stopniowo zyskiwał w moich oczach coraz bardziej. Jeśli zaś chodzi o brata Grace, to moje uczucia nadal pozostają ambiwalentne. Bardzo podobała mi się postać ojca Grace, chyba odzwierciedlał obraz takiego typowego, dobrodusznego pastora. Warto też zwrócić uwagę na postać Dona, był bardzo nietypowy, możliwe, że lekko upośledzony, ale to czyniło go wyjątkowym i wyrazistym.
Autorka miała bardzo ciekawy pomysł (chciałabym napisać o nim coś więcej, ale musiałabym wyjawić zbyt wiele). Nie jest on jakiś bardzo oryginalny, ale dodała do niego autorskie elementy, co moim zdaniem czyni go wyjątkowym.
Pojawia się tu syn marnotrawny, niebezpieczna miłość i zabójczy sekret. Gdybym miała wyciągnąć esencję z książki, posłużyłabym się zdaniem zaczerpniętym z jej treści:
„Kiedy błogosławieństwo staje się przekleństwem”


Trailer do tej książki znajdziecie tu: http://www.youtube.com/watch?v=6OB1ofOxECw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz