Bardzo fajna, lekka historia,
choć dość nietypowa. To, co mi się ciśnie na usta, to pewna doza wulgarności.
Dlaczego? Jak na tamte czasy bohaterowie byli zbyt otwarci w temacie seksu.
Chodzi mi nie tyle o kwestię wykonawczą, co o otwartość słowną. To nie bardzo
mi pasuje do tamtej epoki. Co prawda bohaterka
nie jest niewinną panienką na wydaniu, ale i tak używanie wulgarnych słów
gryzie się z epoką. Jeśli jednak przymruży się na to oko, wychodzi z tego niesamowicie
zabawna historia. Dialogi bohaterów, przekomarzania się oraz poczucie humoru
zabarwione ironią są bezbłędne. Isabel i
Greysona po prostu nie da się nie lubić. Oboje są impulsywni i mają bardzo otwarte spojrzenie na związek, co
tworzy mieszankę wybuchową.
Z pewnością nie jest to typowy
romans historyczny, ale polecam wszystkim, którym nie przeszkadzają wulgaryzmy
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz