Dawno mnie tu nie było, życzę
więc Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku. Tym razem przyczyną mojej nieobecności
nie był brak czasu. Nie miałam o czym pisać, jako, że odświeżałam sobie lektury
czytane już wcześniej oraz te tzw. wyższych lotów, o których na blogu nie piszę.
Po raz kolejny pochłonęłam Alpine, MSAP i Badytę – Nanik; Arenę – Susan Elisabeth
Phillips; Na zawsze – Judith McNaught.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz