„Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej.”
Książkę reklamuje się jako chwytającą za serce u pełną trudnych emocji. Czy tak jest w istocie? Na pewno jest tu wiele trudnych emocji. Czy natomiast chwyta za serce? Z pewnością wielu, ale mam wrażenie, że nie wszystkich. We mnie samej wzbudzała współczucie i wściekłość zarazem. I chyba właśnie tak powinno być.
Tematyka przemocy jest trudna i chyba wszyscy się z tym zgodzą. Czy autorka sobie poradziła? Raczej tak. Weszła wystarczająco w psychikę ofiary przemocy, jak na literaturę dla młodzieży oczywiście, bo nie był to obraz kompletny. Nie jestem do końca pewna czy nastolatki w pełni rozumiały motywy postępowania Emmy, choć były typowe dla ofiary przemocy. Właściwie jestem przekonana, że nie wszystkie zrozumiały, co potwierdzają opinie o książce na jednym z portali czytelniczych. Jej zachowanie mogło być irytujące i dla mnie było, choć rozumiałam jego przyczyny. Ale wiedza to jedno, emocje to zupełnie inna kwestia. Evan z kolei był tu przedstawiony niemal jako święty. I muszę przyznać, że ogromnie polubiłam tę postać. Właściwie stał się moim ulubieńcem. Ujęła mnie jego determinacja i czułość, nawet jeśli nie zawsze była oczywista.
W fabule mamy wiele niedomówień. Nie wiem natomiast czy był to celowy zabieg autorki, skoro powstały jeszcze dwie kolejne części. Z chęcią zagłębiłabym się w relacje rodzinne Evana, bo mogłoby to być bardzo interesujące.
Z chęcią sięgnę po kolejną część książki, bo choć zdarzały się niedociągnięcia, to książka wywołuje emocje u czytelnika, a przecież o to właśnie chodzi.