Naprawdę dobra historia. Czytałam ją z ogromną przyjemnością, choć muszę przyznać, że poprzednia była chyba nieco lepsza. Może przez zupełnie inny klimat. Zaskakujący dla mnie jest fakt, że nie rozpoznałam w Camie i Avery postaci znanych z poprzedniej części. Trochę tak, jakby byli innymi bohaterami… ale w niczym mi to nie przeszkadzało.
Historia Tess i Jase’a pokazuje jak przewrotne potrafi być życie. Jak cała nasza teraźniejszość i przyszłość może zmienić się przez jedno wydarzenie. Tak też było w ich przypadku… los rzuca karty na stół i nic już nie jest takie samo. Oboje doświadczyli przewrotności fortuny i oboje wyszli z tego obronną ręką, nawet jeśli po drodze napotkali trudności i cierpienie.
Tess jest sympatyczną dziewczyną, która doznała kontuzji, przez którą jej plany na przyszłość legły w gruzach. Jej przeszłość też nie była kolorowa. Nie załamała się jednak, walczyła o swoją przyszłość najlepiej jak umiała. Walczyła też o Jase’a nawet jeśli ten ją odpychał i walczył sam ze sobą. Trudno było go nie polubić, momentami był naprawdę rozbrajający i wzbudzał niesamowicie ciepłe uczucia. Nie znalazł się w najszczęśliwszym położeniu, targały nim sprzeczne i trudne emocje. Był zagubiony i bał się oddać komuś serce ponownie. Ostatecznie ryzyko się opłacało.
Książka nie jest szczególnie gruba ale sporo się w niej dzieje. I nie da się nudzić. Polecam