wtorek, 6 maja 2014

Anna Campbell - Siedem nocy z rozpustnikiem


Nie jest to książka szczególnie zapadająca w pamięć, ot zwyczajny romans historyczny, jakich wiele. Ale... mnie się bardzo podobało, najwyraźniej mam dużą słabość do mrocznych bohaterów z defektem urody. 

To, co szczególnie mnie uderzało, to ogrom bólu Jonasa. Jego wewnętrzne cierpienie pokazuje, jak pod otoczką oziębłości i pozorów, może się kryć coś, o czym postronny obserwator może nie mieć pojęcia. Sidonia z kolei jest bardzo buńczuczną osóbką, ma charakterek i nie waha się go pokazać, co momentami było dość zabawne. I jedno i drugie ma silną osobowość, walczą z sobą prawie bez przerwy, oboje są również mocno poranieni i radzą sobie tak, jak potrafią najlepiej.

Nieco pobocznie, ale jednak, pojawia się problem przemocy męża wobec żony. W tamtych czasach musiało to być jeszcze trudniejsze niż obecnie, jako że wtedy kobieta po ślubie stawała się własnością mężczyzny.    

Jeśli ktoś szuka przyjemnej lektury, ale nie koniecznie wyjątkowej, to ta będzie w sam raz.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz