wtorek, 1 lipca 2014

Morgan Matson – Aż po horyzont


Mam pewien problem z tą książką, ale głównie ze względu na moje oczekiwania. Czytając, największą wagę przywiązuję do bohaterów i ich doświadczeń życiowych i osobistych. Zdecydowanie mniej  interesują mnie opisy otoczenia i miejsc, w których przebywają postaci, co nie znaczy, że nie są one konieczne. Wolę jednak, kiedy opisy miejsc stanowią tło historii, a nie są pierwszym planem. Gdybym wiedziała, że tak jest tutaj pewnie nie sięgnęłabym po tę pozycję.

Przez pierwszą połowę strasznie się męczyłam. Co prawda zwiedziłam Amerykę niemal tak, jak przy czytaniu przewodnika (były nawet zdjęcia), to jednak dla mnie było za dużo. Wśród morza tych wszystkich opisów ginęli bohaterowie, dosłownie się rozmywali. Brakowało im nieco polotu i wyraźniejszego zarysowania. Wątek miłosny jest naprawdę znikomy, ale jako, że nie jest to romans, nie można mieć o to pretensji.

Jeśli ktoś uwielbia dużo opisów miejsc, to z pewnością ta książka przypadnie mu do gustu, osobom pragnącym romansu tej książki nie polecam.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz