czwartek, 7 czerwca 2012

Królewna Śnieżka i Łowca

Byłam w kinie… mój mężczyzna bardzo się nudził i stwierdził, że film był przewidywalny. Ja z kolei byłam oczarowana. Jeśli jednak mam być obiektywna, to stwierdzam, że nie każdemu przypadnie ten film do gustu. Patrząc na niego ot tak, bez większej wnikliwości, może się wydawać bardzo zwyczajny i przeciętny. Mnie jednak urzekła ta historia, została wzbogacona o elementy fantastycznego świata, nadano jej większej głębi. A gra aktorska… Charlize Theron poruszała mnie na każdym kroku. Była czarnym charakterem, a jednak patrząc jej w oczy dało się zobaczyć przeraźliwą samotność i rozgoryczenie. Kristen Stewart również bardzo mi się podobała. Przed zobaczeniem tego filmu trudno było mi wyobrazić ją sobie w roli królewny Śnieżki, a jednak w moim odczuciu udało jej się to znakomicie. Ani przez chwilę nie widziałam w niej Belli. Trudno mi opisać emocje, które mi towarzyszyły podczas oglądania tego filmu, ale poruszył mnie, tą ukrytą, niedopowiedzianą częścią. Wszystkim tym, co dochodziło do mojej świadomości poprzez emocje aktorów. To było coś więcej niż tylko zazdrość z powodu urody.
Mam świadomość, że wiele osób uzna ten film za banalny i momentami nudny, ale ja wrócę do niego na pewno. I cieszę się, że byłam na nim w kinie. Dodam jeszcze, że ścieżka dźwiękowa do tego filmu jest naprawdę świetna.

1 komentarz:

  1. Udało mi się w końcu wyrwać do kina, to mogę wymienić się wrażeniami.. Zdecydowanie nie jest to film dla mężczyzn, mój mąż i brat rzadko się ze sobą zgadzają, tym razem jednak mówili chórem.

    A mi się podobało - spodziewałam się bajki i się nie rozczarowałam. Przy czym dla mnie bajka wcale nie musi być ładna i cukierkowa.

    Mnie przede wszystkim urzekły zdjęcia - malownicze obrazy, niesamowite ujęcia, już choćby dla nich tylko warto było się wybrać do kina. To było coś niesamowitego.

    Zgadzam się co do Charlize Theron - ona naprawdę grała, te wybuchy złości, ten jej strach, niespokojne wpatrywanie się w lustro... Nie tylko zazdrość, lecz jak dla mnie - wręcz obsesja podszyta strachem, że tracąc urodę straci wszystko.

    Nie przekonała mnie jednak Kristen - nie pasowała mi do tej roli, a chociaż starałam się oglądać bez uprzedzeń - wciąż widziałam ten sam zestaw min. Śnieżka przedstawiana była tu jako ktoś, kto niesie w sobie życie, siłę zdolną przeciwstawić się truciźnie Ravenny - w Kristen nie było dla mnie życia (o tym dowiadywałam się tylko za pośrednictwem innych bohaterów), była zbyt drętwa, nie porywała swoją osobą, nie miała tej iskry, której oczekiwałabym po tej roli.

    Krasnoludy były po prostu idealne, łowca bardzo apetyczny. Co mnie zaskoczyło - to ten decydujący pocałunek (w oryginale obudził ją książę) - szkoda, że nie dokończono tego wątku, film jakby odrobinę się urwał. Czasem niedopowiedzenia są lepsze, tym razem trochę mnie to drażniło. Odrobinę rozczarowało mnie też niewykorzystanie innego wątku - padły takie słowa jak "wybrana", "życie", sugestia, że przyjdzie pora na ofiarę Śnieżki, pojawiły się piękne sceny w sanktuarium elfów - a później wyszło jakoś tak zwyczajnie, bez tej nutki mistycyzmu. Bo to, że ugryzła jabłko nie było jej wyborem. W nawoływaniu do walki w zamku księcia - jak dla mnie było mało przekonujące.

    To tyle krytyki, ja zawsze muszę się czegoś przyczepić ;) Całość naprawdę mi się podobała, miałam ochotę na ten film jak tylko zobaczyłam pierwsze zapowiedzi i nie rozczarowałam się :)

    OdpowiedzUsuń