„ Co to znaczy, że należymy do siebie?
To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie… a to ja czuję ból.”
„Bo w teatrze życia nie ty wyznaczasz partie i nie ty piszesz role. Nie ty przewidujesz myśli i kierujesz biegiem dat, zwalniając lub przyśpieszając czas w odpowiednich momentach. Jesteś marionetką w rękach przeznaczenia, które nie jest okrutne, choć czasem nazywają je bezdusznym. Patrzący przez pryzmat słów nie rozumieją, że ono jest po prostu… niezmienne”
„Pytasz mnie jak stworzyć miłość tak piękną i niedoścignioną, by echa jej słów odbijały się po stokroć, ożywając w umysłach raz po raz od nowa. Pytasz, jak dobierać zdania, by dźwięki melodii nigdy nie ustały, a gwarny szum braw był tak samo wyraźny jak krople kapiących łez, które słyszałeś tylko w swojej głowie. Pytasz mnie, nie dostrzegając, że setki zdań i tysiące słów kiedyś obrócą się w nicość, pozostawiając po sobie jedynie blady ślad istnienia. To nie finezja słów i kolejność zdań będzie tym, co zapamiętałeś. To jedynie zarys obrazu sprzed Twoich oczu stworzy wspomnienie, którego nigdy nie stracisz.”
„Więc znów rozkładam przed Tobą talię kart, a Ty losuj. Wybieraj między miłością, wiarą i nadzieją. Zobacz prawdę tylko po to, by wspomnienia nabrały jaśniejszego znaczenia i byś mógł przyznać, że były przepiękne - choć to, co stało się potem, sprawia, że odwracasz od nich wzrok. Zobacz prawdę, byś jak zwykle pominął fakt, że ma ona różne oblicza, a to jedno jedyne, które dostrzegasz, jest tylko jej obrazem odbijającym się w Twoich oczach.”
Siedzę przed laptopem, próbując napisać ten post i dochodzę do wniosku, że czegokolwiek bym nie napisała, nie jestem w stanie nawet w połowie oddać treści tych książek. Jednego jestem pewna - to zdecydowania jedna z najlepszych historii, jakie kiedykolwiek czytałam. To było moje pierwsze zetknięcie z tą autorką, jestem szczęśliwa, że na nią trafiłam. Po kolejne sięgnę w ciemno.
Czytałam wiele książek, ale ta jest wyjątkowa pod każdym względem… i co dziwne, nie da się tego przewidzieć czytając sam opis. „Ostatnia spowiedź” jest reklamowana jako hit internetu i doskonale wiem, dlaczego tak się stało. Trzy tomy, jedna, absolutnie genialna historia i morze emocji, tak wielkich, że jeszcze długo będą mi towarzyszyć. Każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego, natomiast ostatni to absolutna bomba.
„Bo jesteśmy jedyni. Wyjątkowi i niepowtarzalni. Niezmienni i niewzruszeni, trwamy w tym, co nazywają wiarą, a co pozostaje jedynie strzępkiem ludzkich nadziei, że kochasz mnie tylko trochę mniej… bo nikt nie mógłby kochać, tak, jak ja Ciebie”.
Wszystko tu jest świetne od atmosfery, intensywności emocji i relacji, po wielowymiarowość bohaterów. W dużej mierze to zasługa stylu autorki, który jest niebanalny i trafia w czytelnika w odpowiednie miejsca. Autorka wzbudza emocje, daje do myślenia, wplatając w fabułę treści, które z powodzeniem mogą stać się złotymi myślami. Jednak jeszcze głębszego sensu nabierają, czytając całość tej historii.
W tej książce jednych bohaterów się kocha, innych nienawidzi. A jednak żaden nie jest doskonały, żaden nie jest wyidealizowany, każdy ma wady, popełnia błędy i jest na wskroś realistyczny.
„ - Czujesz to? - powiedział, patrząc z największą czułością, a ona przez łzy tylko skinęła głową. Jej oczy zrobiły się jakby jaśniejsze, a na twarzy pojawił się nikły uśmiech. Poczuła… przed chwilą poczuła chyba najpiękniejszą rzecz w swoim życiu. - Nasz jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie… -
- Ale zawsze to jest bardzo długo, Brade.
- Ale ja przy Tobie nie boję się wieczności.„
Relacja Ally i Bradina jest niesamowicie intensywna i burzliwa. Piękna sama w sobie, trudna i obarczona poważnymi przeciwnościami losu. I to właśnie ta intensywność uczuć sprawia, że popełniają błąd za błędem, których konsekwencje trudno pokonać i przewidzieć. Ich uczucie z początku dość niewinne, z nutką naiwności, przeradza się w ogień. Ranią siebie wzajemnie tak mocno, jak bardzo się kochają. I chyba właśnie to sprawia, że ich uczucie jest tak bardzo realistyczne. Intensywne, ale nie wyidealizowane, głębokie, ale nie tandetne.
„Możesz starać się wymazać winy, których jesteś świadomy.
A ja nienawidzę Cię najbardziej za to, że wiesz o nich tak straszliwie mało. Przestałam Cię kochać z ostatnią kroplą parującej wody, tamtego smutku i moich łez. Wtedy coś umarło. Umarło najbardziej pierwotne tchnienie mojej miłości do Ciebie.”
Podziwiałam też Toma, a z każdą kartką mój podziw dla niego rósł coraz bardziej… a dlaczego? Tego nie zdradzę, szkoda psuć frajdę przyszłym czytelniczkom.
W treść zostały też wplecione twarde reguły show biznesu, perfidia ludzka, potęga zazdrości i marketingu. Czy są wyolbrzymione? Wydaje mi się, że nie, ale to potrafią ocenić tylko nieliczni, ci którzy mają o tym jakieś pojęcie.
„Nienawidzę. Nienawidzę, kiedy to robisz. Kiedy zupełnie nieświadomie wykonujesz jakiś gest, lub mówisz coś, co sprawia, że tracę nad sobą kontrolę. Nienawidzę, kiedy śledzę ruchy Twoich warg… spoglądam ukradkiem, wstydząc się, że patrzę. Bo nie powinienem. Nienawidzę tego, że wiem, jak smakują Twoje usta… Przecież nigdy nie zapomniałem…"
Akcja toczy się naprawdę wartko, pełna jest zwrotów i niespodziewanych wydarzeń. Nie sposób oderwać się, nie przeczytawszy do ostatniej strony. Mamy tu prawdziwy rollercoaster emocjonalny, tak więc czytelnik śmieje się i płacze z bohaterami, zwłaszcza w ostatnim tomie, który przyprawia czytelnika o szybsze bicie serca. Trudno mi się otrząsnąć z tego wszystkiego.
Osobiście cieszę się, że miałam możliwość przeczytania wszystkich części od razu, bo gdybym miała czekać na kolejne tomy, to byłoby nie do zniesienia. Książek nie można nie przeczytać, zdecydowanie warto. Od dziś zajmują honorowe miejsce w mojej prywatnej biblioteczce. Na długo pozostaną mi w pamięci, bo taka intensywność emocji, po prostu nie może nie wpłynąć na czytelnika. Jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie powrócę do tej historii. Gorąco polecam.