Ta historia ma nieco inną konwencję, w porównaniu z innymi książkami Nory Roberts. Jest to pierwszy tom trylogii. Mamy tu mocny wątek paranormalny: czarownice i magia, wydarzenia przeszłości, których następstwa oddziałują na teraźniejszość. Tak więc na początku poznajemy losy przodków głównych bohaterów, cofając się do 1263 roku. Dopiero później przenosimy się do współczesnej Irlandii. I tak poznajemy Ionę, amerykańską dziewczynę, która łaknie miłości i przynależności do jednego miejsca, w którym poczuje się właściwie. Iona jest bardzo bezpośrednia, spontaniczna, czasem narwana i zawsze mówi co myśli. Jest miłośniczką koni i naprawdę trudno jej nie lubić. Boyle z kolei jest typowym twardym mężczyzną, który nie lubi zmian ani komplikacji w życiu. A Iona jest dla niego jedną wielką komplikacją. Fascynacja kobietą o pięknym wyglądzie i duszy jednak zwycięża. Nie będą się rozpisywać o reszcie bohaterów, bo jest ich tu sporo i każdy zasługuje na to, żeby o nim wspomnieć. Powiem tylko, że wszyscy są wielowymiarowi.
Przez całą fabułę mamy do czynienia z wszechobecną magią, tajemnicami, niedokończonymi sprawami z przeszłości i oczywiście z miłością. Jestem bardzo ciekawa kolejnych dwóch tomów, bo na pewno sporo będzie się działo.
To brzmi jak coś, co chciałabym przeczytać. Nie ciągnie mnie zupełnie do takich całkiem "zwyczajnych" książek, czytając staram się uciekać od rzeczywistości: dlatego tak lubię te wszystkie elementy magiczne... A Nora Roberts potrafi pisać.
OdpowiedzUsuńCzytałam już dwie trylogie tej autorki z takimi właśnie wątkami, magią i historią, i choć każda z nich sama w sobie była ciekawa, to obie powtarzały ten sam schemat. Ciekawe, jak tu będzie.