Korzystając z chwili przerwy w
pracy przeczytałam artykuł o goliźnie w
mieście. I choć jest nieco złośliwy, momentami brutalny i bardzo generalizuje, to
jednak jest w nim sporo prawdy. Sama obserwuję zjawisko tego „osobliwego lansu”
na co dzień i za każdym razem zastanawiam się z czego to wynika. Nigdy nie
byłam zwolenniczką kategoryzacji ludzi ze względu na kraj (co w artykule mimo
wszystko się pojawiło), ale chyba jednak jest coś takiego w naszej polskiej
mentalności, że spora część „chce się pokazać” i nie dotyczy to tylko młodych
ludzi. Dlaczego w naszym kraju oznaką wysokiego statusu społecznego bardzo często
jest cała masa złotej, ozdobnej biżuterii w przypadku kobiet i złotych łańcuchów tudzież
sygnetów w przypadku mężczyzn? Dlaczego
im większe logo znanej marki tym lepiej?
Nieważne czy dany przedmiot jest w tzw. dobrym guście, dominuje zasada
im więcej tym lepiej. Być może wynika to z naszej mentalności? Chęci
imponowania innymi? A może po prostu chcemy żeby nam zazdroszczono? Pewnie
wszystkiego po trochu. Zapewne wpłynęła też na to nasza historia i czasy, w
których w sklepach nie było niczego. Z drugiej
jednak strony młodsze pokolenie nie pamięta tamtych czasów, a jednak nadal dominuje
przesadne ozdobnictwo wizerunku, tipsy, opalenizna rodem z solarium, wszystko
co kuse i tona makijażu. Czy młode dziewczyny właśnie tak chcą być postrzegane?
Jak kobiety pokroju Dody, Jolanty Rutowicz czy ostatnio popularnej (świecącej
gołym tyłkiem) Patrycji Wojnarowskiej? Chyba nie jest dla nikogo tajemnicą, że
nasz wygląd i ubranie to ponad 90% naszej autoprezentacji?
Zupełnie inną już kwestią jest
dobieranie stroju do okazji, czego wielu z nas nie potrafi. Przykład? 2
tygodnie temu do naszej poradni trafiła 19-letnia stażystka. Był upał 27 stopni
Celsjusza ale czy to tłumaczy fakt, że przyszła do instytucji (w dodatku
państwowej) w spodenkach ledwie zakrywających pośladki i w bluzce, która z
ledwością zakrywała jej biust? Nie mam nic przeciwko tego typu strojom, ale na
plaży. Tutaj to po prostu nie wypada. Z
drugiej strony nie ma się czemu dziwić, skoro młodzież czerpie wiedzę niemal
wyłącznie z kultury masowej. Savoir vivre? A kogo to obchodzi w dzisiejszych
czasach?
Cóż… może i jestem dziwna (jako,
że pochodzę z tego nieco młodszego pokolenia) ale zawsze uważałam, że kobieta
powinna:
- znać zasady dobrego wychowania
- wyglądać dobrze i adekwatnie do
sytuacji
- być zadbaną
- dążyć do tego, żeby była
postrzegana nie tylko jako obiekt seksualny ale też a może przede wszystkim
istota myśląca
(byłoby tego znacznie więcej, ale
muszę wracać do pracy :D )
I tego będę się trzymać. Każdy
jednak ma swoje życie i swoje zasady. (Moje mogą nieco odstraszać niektórych
osobników płci przeciwnej ale czy chodzi o to, żeby przyciągać wszystkich? :)
Trafne uwagi ;) Ja często tłumaczę sobie takie widoki spuścizną tradycji sarmackich, ale to oczywiście zbytnie uproszczenie i niezbyt prawdziwe. Zresztą czy Rosjanki nie mają jeszcze większych skłonności w tym kierunku? A z kolei patrząc w kierunku zachodnim można chyba mówić o "kontrolowanym braku stylu".
OdpowiedzUsuńZ Twoimi uwagami o stylu (tudzież jego braku) polemizować nie zamierzam, podobnie jak z ubieraniem się stosowanie do okazji. Lubię popatrzeć latem na zgrabne dziewczyny w kusych szortach, doceniam urodę (nawet,jeśli gryzie mnie zazdrość), choć z drugiej strony zawsze zastanawiam się, gdzie jest granica do.. nie wiem, jak to nazwać - pornografii?? Wkurza mnie, oj strasznie, wykorzystywanie kobiecego ciała w marketingu, a przecież nierzadko same się do tego dokładamy. Ostatnio wciąż mam wątpliwości, ilekroć wybieram szpilki :) Dla kogo to robię, ile z przyjemności paradowania w nich jest moją pewnością siebie, a ile - zakodowaną kulturowo potrzebą, by jako kobieta wyglądać dobrze (a ja przecież chcę walczyć z patriarchatem :) ). To my wodzimy mężczyzn za nos pozwalając się podziwiać (tudzież karmimy ego świadomością, że wyglądamy dobrze), czy raczej pozwalamy się za te nosy prowadzić podporządkowując się nakazom mody? Bo musimy być zadbane, pomalowane, fajnie ubrane (cokolwiek pod tym pojęciem rozumiemy??). A propos, w ostatnich WO (muszę zmienić lektury, bo zaczynam myśleć jednokierunkowo :/) jest ciekawy felieton Hanny Samsel, właśnie o tym podejściu, że kobieta powinna wyglądać i zachowywać się "porządnie" - bo tak mężczyznom było wygodniej. Felieton jest prowokacyjny, chciałam o nim napisać, ale... okazało się, że najpierw muszę to sobie przemyśleć.
Długo można byłoby dyskutować/narzekać ;) Tak jeszcze podsumowując - odnośnie Twoich uwag na koniec, co "kobieta powinna" - zgadzam się, tyle że w odniesieniu do obu płci.
Pozdrawiam :)
A.
PS. Słonko, byłabym wdzięczna, jeśli wyłączyłabyś w opcjach tą weryfikację obrazkową dla dodawania komentarzy... Próby odcyfrowania tych hieroglifów są strasznie frustrujące :D
OdpowiedzUsuń