Żeby przeczytać tę książkę trzeba wyzbyć się wielu stereotypów i uprzedzeń. Choć niewątpliwie jest to romans, autorka włożyła w niego całą masę dających do myślenia spraw. Dzięki temu książka stała się dużo bardziej głęboka. Z czym więc zetknie się czytelnik? Z homoseksualistami, z problemem rasizmu, problemem niechcianego dziecka, adopcją, religią katolicką i judaizmem, z problemami rodzinnymi etc. Gdybym miała powiedzieć o czym jest ta książka, powiedziałabym, że poza romansem jest też historią o poszukiwaniu swojej tożsamości.
To, co również rzucało się mocno w oczy to relacja Olivii i Patricka. Choć początkowo wyglądała jak piękna przyjaźń, to w rzeczywistości był to bardzo toksyczny „związek”. O czym czytelnik miał okazję przekonać się z postępem fabuły.
Sama Olivia, ambitna pani fotograf, uwikłana w pomieszaną relację, przechodzi pewnego rodzaju kryzys tożsamości. Kiedy spotyka Aleksa pozornie powinno wszystko splątać się jeszcze bardziej. I w istocie tak się dzieje, choć relacja, którą budują obojgu daje pewnego rodzaju ukojenie i spokój. O samym Aleksie dowiadujemy się niewiele, właściwie wszystko w pełni wyjaśnia się w ostatnich dwóch rozdziałach. Z pewnością był to celowy zabieg autorki, natomiast przez scenę na początku książki, czytelnik do końca nie ma pewności jak zakończy się ta historia. Właściwie miłość Olivii do Aleksa jest niemal idealna. Wymagała od niej ogromnego zaufania, akceptacji i przełamania strachu przed powtórką ze zdarzeń z przeszłości.
Nie wiem czym konkretnie urzekła mnie ta powieść, ale z pewnością ją zapamiętam. Była inna i ma w sobie to coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz