„Jezioro marzeń” to całkiem przyjemna lektura. Ma trochę
więcej głębi niż przeciętny romans, bo porusza życiowe tematy, które z założenia są
trudne. Pojawia się też mały wątek paranormalny jako, że główny bohater widzi i
rozmawia z duchem. Choć takie połączenie mogłoby się wydawać nieco dziwne, to
jednak tu pasuje to idealnie i pod koniec łączy się w piękną, międzypokoleniową
całość.
Zoe rozwódka, którą mąż porzucił dla innego mężczyzny, a
wcześniej matka i ojciec ma tylko babcię. Babcię, którą bardzo kocha, i którą
musi się zaopiekować w obliczu choroby. Zoe jest niezwykle ciepłą i empatyczną
osóbką radzi sobie z demencją babci, mimo trudności. Z kolei Alex jest
wyjątkowo zgorzkniałym, mrukliwym alkoholikiem, który sam skazuje się na marną
egzystencję. Nie widzi dla siebie przyszłości, postrzega siebie jako zimnego,
pozbawionego skrupułów drania. Ta dwójka jest tak różna od siebie, że idealnie
pasują. Zoe swoją dobrocią stopniowo burzy mury Alexa i choć on się temu
opiera, nie ma szans. Zanim jednak to sobie uświadomi musi dojść do wieku
różnych wydarzeń.
Warto przeczytać tę pozycję. Może nie do końca jest lekka,
ale nie przytłacza, czyta się szybko i z dużą dozą przyjemności. Historia ducha
dodaje tylko smaczku całej historii. Polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz