sobota, 22 listopada 2014

Nina Reichter - Ostatnia spowiedź tom: 1,2,3

„ Co to znaczy, że należymy do siebie?
To znaczy, że jesteśmy połączeni funkcją odwrotnych emocji. Ktoś dotyka ciebie… a to ja czuję ból.”
„Bo w teatrze życia nie ty wyznaczasz partie i nie ty piszesz role. Nie ty przewidujesz myśli i kierujesz biegiem dat, zwalniając lub przyśpieszając czas w odpowiednich momentach. Jesteś marionetką w rękach przeznaczenia, które nie jest okrutne, choć czasem nazywają je bezdusznym. Patrzący przez pryzmat słów nie rozumieją, że ono jest po prostu… niezmienne”
„Pytasz mnie jak stworzyć miłość tak piękną i niedoścignioną, by echa jej słów odbijały się po stokroć, ożywając w umysłach raz po raz od nowa. Pytasz, jak dobierać zdania, by dźwięki melodii nigdy nie ustały, a gwarny szum braw był tak samo wyraźny jak krople kapiących łez, które słyszałeś tylko w swojej głowie. Pytasz mnie, nie dostrzegając, że setki zdań i tysiące słów kiedyś obrócą się w nicość, pozostawiając po sobie jedynie blady ślad istnienia. To nie finezja słów i kolejność zdań będzie tym, co zapamiętałeś. To jedynie zarys obrazu sprzed Twoich oczu stworzy wspomnienie, którego nigdy nie stracisz.”
„Więc znów rozkładam przed Tobą talię kart, a Ty losuj. Wybieraj między miłością, wiarą i nadzieją. Zobacz prawdę tylko po to, by wspomnienia nabrały jaśniejszego znaczenia i byś mógł przyznać, że były przepiękne - choć to, co stało się potem, sprawia, że odwracasz od nich wzrok. Zobacz prawdę, byś jak zwykle pominął fakt, że ma ona różne oblicza, a to jedno jedyne, które dostrzegasz, jest tylko jej obrazem odbijającym się w Twoich oczach.”

Siedzę przed laptopem, próbując napisać ten post i dochodzę do wniosku, że czegokolwiek bym nie napisała, nie jestem w stanie nawet w połowie oddać treści tych książek. Jednego jestem pewna - to zdecydowania jedna z najlepszych historii, jakie kiedykolwiek czytałam. To było moje pierwsze zetknięcie z tą autorką, jestem szczęśliwa, że na nią trafiłam. Po kolejne sięgnę w ciemno.

Czytałam wiele książek, ale ta jest wyjątkowa pod każdym względem… i co dziwne, nie da się tego przewidzieć czytając sam opis. „Ostatnia spowiedź” jest reklamowana jako hit internetu i doskonale wiem, dlaczego tak się stało. Trzy tomy, jedna, absolutnie genialna historia i morze emocji, tak wielkich, że jeszcze długo będą mi towarzyszyć. Każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego, natomiast ostatni to absolutna bomba. 

„Bo jesteśmy jedyni. Wyjątkowi i niepowtarzalni. Niezmienni i niewzruszeni, trwamy w tym, co nazywają wiarą, a co pozostaje jedynie strzępkiem ludzkich nadziei, że kochasz mnie tylko trochę mniej… bo nikt nie mógłby kochać, tak, jak ja Ciebie”.

Wszystko tu jest świetne od atmosfery, intensywności emocji i relacji, po wielowymiarowość bohaterów. W dużej mierze to zasługa stylu autorki, który jest niebanalny i trafia w czytelnika w odpowiednie miejsca. Autorka wzbudza emocje, daje do myślenia, wplatając w fabułę treści, które z powodzeniem mogą stać się złotymi myślami. Jednak jeszcze głębszego sensu nabierają, czytając całość tej historii.

W tej książce jednych bohaterów się kocha, innych nienawidzi. A jednak żaden nie jest doskonały, żaden nie jest wyidealizowany, każdy ma wady, popełnia błędy i jest na wskroś realistyczny. 

„ - Czujesz to? - powiedział, patrząc z największą czułością, a ona przez łzy tylko skinęła głową. Jej oczy zrobiły się jakby jaśniejsze, a na twarzy pojawił się nikły uśmiech. Poczuła… przed chwilą poczuła chyba najpiękniejszą rzecz w swoim życiu. - Nasz jeden dzień będzie trwał zawsze, dopóki ono bije dla ciebie… - 
- Ale zawsze to jest bardzo długo, Brade.
- Ale ja przy Tobie nie boję się wieczności.„

Relacja Ally i Bradina jest niesamowicie intensywna i burzliwa. Piękna sama w sobie, trudna i obarczona poważnymi przeciwnościami losu. I to właśnie ta intensywność uczuć sprawia, że popełniają błąd za błędem, których konsekwencje trudno pokonać i przewidzieć. Ich uczucie z początku dość niewinne, z nutką naiwności, przeradza się w ogień. Ranią siebie wzajemnie tak mocno, jak bardzo się kochają. I chyba właśnie to sprawia, że ich uczucie jest tak bardzo realistyczne. Intensywne, ale nie wyidealizowane, głębokie, ale nie tandetne.

„Możesz starać się wymazać winy, których jesteś świadomy.
A ja nienawidzę Cię najbardziej za to, że wiesz o nich tak straszliwie mało. Przestałam Cię kochać z ostatnią kroplą parującej wody, tamtego smutku i moich łez. Wtedy coś umarło. Umarło najbardziej pierwotne tchnienie mojej miłości do Ciebie.”

Podziwiałam też Toma, a z każdą kartką mój podziw dla niego rósł coraz bardziej… a dlaczego? Tego nie zdradzę, szkoda psuć frajdę przyszłym czytelniczkom. 

W treść zostały też wplecione twarde reguły show biznesu, perfidia ludzka, potęga zazdrości i marketingu. Czy są wyolbrzymione? Wydaje mi się, że nie, ale to potrafią ocenić tylko nieliczni, ci którzy mają o tym jakieś pojęcie. 

„Nienawidzę. Nienawidzę, kiedy to robisz. Kiedy zupełnie nieświadomie wykonujesz jakiś gest, lub mówisz coś, co sprawia, że tracę nad sobą kontrolę. Nienawidzę, kiedy śledzę ruchy Twoich warg… spoglądam ukradkiem, wstydząc się, że patrzę. Bo nie powinienem. Nienawidzę tego, że wiem, jak smakują Twoje usta… Przecież nigdy nie zapomniałem…"

Akcja toczy się naprawdę wartko, pełna jest zwrotów i niespodziewanych wydarzeń. Nie sposób oderwać się, nie przeczytawszy do ostatniej strony. Mamy tu prawdziwy rollercoaster emocjonalny, tak więc czytelnik śmieje się i płacze z bohaterami, zwłaszcza w ostatnim tomie, który przyprawia czytelnika o szybsze bicie serca. Trudno mi się otrząsnąć z tego wszystkiego. 

Osobiście cieszę się, że miałam możliwość przeczytania wszystkich części od razu, bo gdybym miała czekać na kolejne tomy, to byłoby nie do zniesienia. Książek nie można nie przeczytać, zdecydowanie warto. Od dziś zajmują honorowe miejsce w mojej prywatnej biblioteczce. Na długo pozostaną mi w pamięci, bo taka intensywność emocji, po prostu nie może nie wpłynąć na czytelnika. Jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie powrócę do tej historii. Gorąco polecam.

czwartek, 20 listopada 2014

Sandi Lynn – Na zawsze Ona


Nie, chyba jednak mi się to nie podobało. Ta sama historia widziana oczami Connora mogła być naprawdę ciekawa, mogła wiele wyjaśnić, a jednak powiało nudą i tylko wzbudziło moją irytację. Te same dialogi i to samo „spłycenie” bohatera. Jego emocje i reakcje wydawały mi się jakieś takie płaskie, nie do końca realistyczne. Myślałam, że dzięki tej części motywy Connora będą jaśniejsze i teoretycznie były, ale jego kreacji nadal brakuje spójności. Było kilka wątków, które nie pojawiły się w pierwszej części, ale to stanowczo za mało. Kompletnie nie wzbudzało to we mnie żadnych emocji.

Ta historia ma ogromny potencjał i mogła to być naprawdę dobra książka, tylko mam wrażenie, że autorka nie potrafi przelać tego odpowiednio na papier. To trochę tak, jakby nie potrafiła wczuć się w swoich bohaterów. I choć nie mam serca do tej książki, to przeczytam kolejną część, bo ciekawi mnie, co będzie dalej…

poniedziałek, 17 listopada 2014

Cora Carmack - Coś do ukrycia


Bardzo, bardzo przyjemna lektura. To druga część serii i moim zdaniem zdecydowanie lepsza od pierwszej. Mamy tu historię momentami prawdziwą aż do bólu, z głębszą treścią, ale nie brakuje też sporej dawki humoru. 

Bohaterowie są bardzo dobrze nakreśleni, wielowymiarowi, wyraziści. Max z pozoru twarda, zwariowana dziewczyna, w rzeczywistości jest kruchą, zranioną kobietą, która nie pogodziła się ze swoją stratą. Cade z kolei stara się uleczyć złamane serce i błąka się bez celu w poszukiwaniu pracy.  Kiedy więc dostaje nietypową propozycję, impulsywnie zgadza się. I to właśnie ta decyzja zmienia życie obojga bohaterów.

Uczucie tej dwójki rozwija się powoli i stopniowo. Ich relacja  jest nieprzewidywalna, pełna wzlotów i upadków, ale przy tym bardzo czuła i oparta na swego rodzaju zrozumieniu. I co najważniejsze wzbudza emocje u czytelnika. Aż trudno się oderwać… i właściwie nie da się, dopóki nie przewróci się ostatniej strony.

Polecam tę pozycję, bo to niezła zabawa z głębszą treścią.

środa, 12 listopada 2014

K.A. Tucker - Jedno małe kłamstwo


Po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że uwielbiam K.A. Tucker, nawet jeśli mam kilka zastrzeżeń. Historia nie jest może szczególnie odkrywcza, ma kilka schematów, które pojawiają się w innych książkach, a jednak czyta się ją z niezwykłą przyjemnością. 

Pojawia się tu trójkąt miłosny i chyba to drażniło mnie najbardziej. Ta część jest dużo spokojniejsza  od poprzedniej, ale dzieje się tak za sprawą charakteru Livie, która z natury jest bardziej wycofana i wyważona (w przeciwieństwie do siostry). Ashton z kolei jest jej dokładnym przeciwieństwem, impulsywny, wredny i przystojny. Poznając go bliżej okazuje się jednak, że to tylko powłoka, wynikająca z warunków, w jakich przyszło mu żyć. Jego historia jest naprawdę poruszająca, choć poznajemy ją dopiero na sam koniec. 

Mamy tu sporo momentów wzruszających, ale i zabawnych. Naprawdę wiele razy ubawiłam się setnie. Ogromnym plusem tej historii jest wątek doktorka, wyjątkowego pod każdym względem. Oczywiście w realnym życiu takie podejście nie jest możliwe, ale w książkach wszystkie chwyty dozwolone. Zajrzeliśmy też trochę w dalsze losy Kacey, Trenta i reszty ekipy z poprzedniej części, za co kolejny plus. No i oczywiście tytułowe kłamstwo odegrało tu największą rolę :)

Mnie się podobało, czyta się szybko i przyjemnie, więc polecam tym, którym podobała się pierwsza część.

wtorek, 4 listopada 2014

Jodi Ellen Malpas - Ta noc


Hmm… mam mieszane uczucia i nie wiem co myśleć. Może dlatego, że to dopiero połowa pierwszej części, bo wydawnictwo Amber znowu podzieliło oryginały na połowę. Na razie jednak książka mnie nie porywa. Oczywiście jestem ciekawa dalszych części, ale bez szczególnego entuzjazmu.

Bohaterowie nieco mnie drażnili. Livy jak dla mnie jest naiwna i to do granic możliwości. Brakuje jej charakteru, jest mdła, przynajmniej na razie. O panu M nie wiadomo właściwie nic i ta nuta tajemniczości budzi największe zainteresowanie. Jego zachowanie strasznie mnie irytowało, jest humorzasty, zmienny i ma fobię na punkcje czystości. Może z czasem moje uczucia do niego ulegną zmianie… kiedy już zacznę domyślać się jego motywów i choć trochę go rozumieć. Na razie jednak zostaję przy irytacji. Za to babcia Livy była bezbłędna. 

Nie wiem czy polecam tę pozycję, chyba musicie zdecydować same :)

sobota, 1 listopada 2014

Abbi Glines - O krok za daleko, Zacznijmy od nowa, Spróbujmy jeszcze raz




Piszę o wszystkich trzech tomach na raz, bo tylko wtedy ta historia jest w pełni kompletna. I właśnie tak lubię najbardziej, nie czekając na kolejne tomy. Czytałam z ogromną przyjemnością, właściwie nie wiem kiedy pochłonęłam wszystkie trzy tomy. 

Uwielbiam tę autorkę za… za wszystko… bohaterowie są wielowymiarowi i przemyślani (nawet ci drugoplanowi), fabuła niebanalna, zwroty akcji, potrafią niejednokrotnie zaskoczyć, napięcie trzyma do ostatniej kartki… i mogłabym tak wymieniać jeszcze długo.

Blair jest dziewczyną, która wiele wycierpiała w życiu, jest osobą czystą i szczerą, a jednak potrafi być twarda, kiedy tylko musi i ma charakterek, nie jest mdła. Rush z kolei jest człowiekiem rozdartym między dwiema kobietami, jego wybory może nie zawsze były słuszne, ale potrafił się przyznać do błędu i ostatecznie wiedział, co jest właściwe. Nie sposób go nie lubić, zwłaszcza w ostatnim tomie pokazał jaki potrafi być czarujący i kochający. 

W ostatnim tomie było słodko, ale nie przyprawiało to o mdłości, zwłaszcza, że w dwóch poprzednich tomach wcale nie było kolorowo. Relacja tej dwójki jest dość burzliwa, ale niesamowicie interesująca. Relacje rodzinne pokazane w tej historii były jedyne w swoim rodzaju i bardzo, bardzo pokręcone. Ale to dodawało smaczku całej historii.  

Mnie się ogromnie podobało. Książki idealne na leniwy, jesienny wieczór w fotelu. Polecam. No i oczywiście nie sposób zwrócić uwagi na okładki, są śliczne.