czwartek, 28 listopada 2013

Sylvia Day - Rozkosze Nocy


Autorki chyba nikomu nie trzeba tu przedstawiać, pisałam o niej już kilkakrotnie. Rozkosze Nocy to pierwszy tom serii o strażnikach snów. Jest to romans paranormalny z rozwiniętym wątkiem erotycznym. Pierwsze co uderzyło mnie niemal od razu to nazwisko Cross. Brzmi znajomo? Kompletnie nie potrafię zrozumieć tego faktu, no chyba że ma posłużyć jako chwyt marketingowy, co jest dość ryzykownym zabiegiem, bo może przynieść odwrotny skutek. Dobrze, że chociaż imię jest zmienione. 

Ogólnie bardzo podoba mi się koncepcja tej książki, nawet jeśli nieco przypomina Sherrilyn Kenyon. Mam wrażenie, że pierwszy tom to dopiero wstęp do całej reszty. Postać Aidana to w moim odczuciu wyraz tęsknoty za mężczyzną idealnym. Chyba nie istnieje kobieta, która nie chciałaby mężczyzny odważnego, czułego, zabawnego, szczerego, przystojnego etc. Aidan uosabia wszystkie te cechy i jeszcze więcej... Doprawdy trudno go nie polubić. Moje serce skradł od razu :) Lyssa z kolei urocza pani weterynarz jest niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą, choć twardą jeśli trzeba. Uczucie, które ich połączyło opiera się na czymś więcej, niż samo tylko erotyczne uniesienie. Dało się w tym wyczuć pewną desperację i głębię. 

Choć bohaterowie są jasno nakreśleni i wyraziści, to zabrakło mi trochę opisów świata Aidana. W moim odczuciu autorka za bardzo skupiła się na wątku erotycznym, całą resztę traktując nieco pobieżnie. Szkoda, bo to mogło być naprawdę coś fantastycznego. Mam nadzieję, że w kolejnej części zostanie zachowana większa równowaga. 


Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń. Z pewnością przeczytam więc kolejną część. Nie wiem natomiast czy polecam tę pozycję, bo jestem pewna, że nie każdemu przypadnie do gustu. 

wtorek, 26 listopada 2013

Cari Quinn - Kwiaty nie są konieczne


Cóż mogę napisać... to typowy romans z lekkim wątkiem erotycznym. Absolutnie nie mam zamiaru się tego czepiać. Nie oszukujmy się, romanse to nie jest literatura najwyższych lotów i trzeba je oceniać adekwatnie do gatunku :) Alex i Dillon to też raczej typowi bohaterowie romansu. Ona twarda babka, choć aktualnie przechodzi kryzys. On stara się sprostać oczekiwaniom rodziny, jednocześnie dbając o innych ludzi. Mamy więc przypadkowe spotkanie i kłamstwo, na którym opiera się właściwie cała fabuła. Niby nic nadzwyczajnego, ale czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Książka jest idealna na tzw. odmóżdżenie :) Jedyne czego mi zabrakło, to trochę historii głównych bohaterów, bo tak naprawdę nie wiemy o nich zbyt wiele.


Jeśli ktoś szuka głębszej literatury, to ta książka raczej nie przypadnie mu do gustu. Ale nada się na chłodny wieczór z lampką wina. 

czwartek, 21 listopada 2013

Abigail Anna Gibbs - Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem


Na tę książkę trafiłam przypadkiem - empik wysłał mi jak zwykle informację o nowościach. I cóż... mam mieszane uczucia. Nie jest żadną tajemnicą, że uwielbiam książki z gatunku fantasy i tę przeczytałam z przyjemnością, a mimo to nie wiem, co o niej sądzić. 

Ogromny plus dla autorki, za ukazanie wampirów od tej mrocznej strony, bez upiększeń i ozdobników. Sama fabuła też była naprawdę wyjątkowa i dość unikatowa. Książka wciąga od samego początku, pochłaniałam więc strony w sporym tempie. I to chyba tyle, jeśli chodzi o plusy. Oczywiście z mojego punktu widzenia. Autorka chyba nie udźwignęła fabuły. Śmiem twierdzić, że gdyby ta sama historia została napisana przez kogoś innego, byłaby naprawdę genialna. Być może to ja niezbyt uważnie czytałam, ale, momentami wiele rzeczy i zachowań postaci było niejasnych i nieco wymuszonych. Sami bohaterowie byli niespójni. Czasem miałam wręcz wrażenie, że stawali się zupełnie innymi postaciami niż na początku. Niby byli wyraźnie zarysowani, ale po bliższym przyjrzeniu stawali się płascy. Brakowało mi w nich dozy skomplikowania, bardziej wnikliwych przemyśleń i cech charakteru typowych dla danej postaci. Violet nieustannie się czerwieniła, raz rzucała słownictwem typowym dla nastolatki, innym razem miałam wrażenie, że pochodzi z innej epoki. Na początku nienawidzi wampirów, potem jest nimi zafascynowana, potem znowu czuje obrzydzenie etc... ta huśtawka trwa właściwie przez całą fabułę. Tempo podejmowanych przez nią decyzji było zastraszające przy tych jej wątpliwości, które właściwie nie ewoluowały w żaden sposób. Uczucie Kaspara też nie wiadomo kiedy się pojawiło. Niby był zły potem jakoś nie do końca, potem znowu przypominał czarny charakter. Jednym słowem chaos. Ogólnie miałam wrażenie, że zostało to napisane przez początkującą osobę, tudzież nastolatkę i w tym ostatnim akurat miałam rację.  

Ogromnym plusem fabuły byłby wątek polityczny, gdy nie niedopracowanie i pewna mętność niektórych faktów. Zachowania bohaterów związane z owym wątkiem też nie do końca były jasne. 


Podsumowując książka jest całkiem ok, jeśli ktoś nie jest zbyt wymagającym czytelnikiem. Ja niestety przeczytałam zbyt wiele książek, żeby w pełni satysfakcjonowała mnie ta pozycja. Myślę jednak, że zważywszy na młody wiek autorki, można jej wiele rzeczy wybaczyć. Mimo moich zastrzeżeń polecam tę pozycję.   

niedziela, 17 listopada 2013

Gina L. Maxwell - Reguły uległości


Ależ to była przyjemna lektura. Uwielbiam takie właśnie historie. Książka jest lekka w odbiorze i czyta się ją bardzo szybko. Idealna na poprawę humoru. Gorące Hawaje w tle nadają się idealnie na chłodne dni. Wiele razy uśmiałam się do łez, a to za sprawą dialogów i utarczek słownych głównych bohaterów. Wyraziste postaci to niewątpliwie atut tej pozycji. Ness charakterna kobieta, która nie waha się przed wystawieniem pazurów i Jax zdeterminowany żeby osiągnąć swój cel. Niełatwa przeszłość obojga dodaje tylko pikanterii tej pozycji. Ta historia zawiera jeden dość istotny wniosek: czasem człowiek wyznacza sobie zasady, które zamiast ułatwiać, tak naprawdę utrudniają życie. 


Nie jest to lektura najwyższych lotów, ale dobra na oderwanie się od codzienności.

czwartek, 14 listopada 2013

Kat Martin - Bez serca



Wreszcie natrafiłam na romans historyczny, który trochę bardziej zapada w pamięć. To piękna historia, głębsza niż mogłoby się wydawać z samego opisu na okładce. 

Młodziutka, śliczna Ariel zawiera układ ze starym rozpustnikiem. Jest przekonana, że warto zrobić wszystko, żeby stać się damą i mieć piękne stroje. W końcu dopina swego, jednak boleśnie przekonuje się, że bycie damą to nie tylko ubrania i ładny wygląd, a poczucie godności i duma. I chyba właśnie o tym jest ta historia. Ariel z naiwnej panienki przemienia się w kobietę, którą po drodze spotykają rozczarowania i bolesne doświadczenia. Nie sposób jej jednak nie polubić już od pierwszych stron.

Justin natomiast jest człowiekiem przekonanym, iż nie posiada serca (pewnie stąd ten tytuł). Jest człowiekiem zimnym i ponurym. Bywa też bezwzględny, czasem porywczy. Ma jednak swój kodeks honorowy. Justin jest mężczyzną głęboko zranionym, okaleczonym przez przeszłość. Tak bardzo, że rzutuje to na jego teraźniejszość i myślenie o sobie samym. 

Historia sama w sobie jest bardzo wciągająca. Wyraziści bohaterowie i zwroty akcji tylko dodają jej smaczku. Polecam wszystkim, którzy lubią romanse historyczne. Naprawdę warto. 

wtorek, 12 listopada 2013

Alpine, Alpine II by Nanik


Alpine to jedna z  tych historii, które głęboko i na bardzo długo zapadają w pamięć. Jedna z tych, do których wraca się wielokrotnie. Jedna z tych, po których ciężko znaleźć coś równie dobrego. Ktoś całkiem niedawno tu na blogu zarzucił mi, że czepiam się właściwie wszystkiego. Cóż... mam do tego prawo, bo trudno się nie czepiać banałów, kiedy czyta się coś tak dobrego, jak właśnie Alpine. To historia, którą czyta się z wypiekami na twarzy, z niecierpliwością przewraca kolejne strony, w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Historia, która nieodwracalnie zabiera czytelnika w świat wykreowany przez autorkę. O czym więc jest Alpine?

Do ponurego, deszczowego miasteczka, tuż po śmierci swoich rodziców trafia Callie. Dziewczyna bardzo szybko przekonuje się, że Alpine nie jest zwykłym miasteczkiem. Ponura atmosfera tego miejsca, mrok i cienie czające się w każdym kącie oraz dziwni mieszkańcy sprawiają, że Callie odczuwa coraz większy niepokój. Co gorsza okazuje się, że dziewczyna nie znalazła się w tym miejscu przypadkiem. Splot wydarzeń oraz strzępy informacji sprawiają, że Callie nie wie kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Jaką przyjdzie odegrać jej rolę w Alpine? Czy uda jej się uciec przed przeznaczeniem? Tego i wielu innych rzeczy można dowiedzieć się tylko w jeden sposób... czytając.

Czytając tę historię czytelnik zderzy się z wieloma emocjami, najczęściej trudnymi. Bo mrok czai się na każdym kroku. Trudne decyzje muszą zostać podjęte. Niewiedza powoduje dezorientację. Każda próba oporu zostaje ukarana. Przyjaciele mogą okazać się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi. 

Historia Alpine pokazuje do czego może być zdolny człowiek. Człowiek zaślepiony własną wizją i poczuciem wyższości. Pokazuje czego może dokonać chciwość, brak zahamowań i absolutna bezwzględność. Pokazuje też, że trzeba walczyć, nawet jeśli sytuacja wydaje się beznadziejna. Pokazuje, że człowiek w grupie jest  w stanie osiągnąć o wiele więcej. Pokazuje też, że człowiek jest w stanie znieść naprawdę bardzo wiele. I wreszcie historia Alpine daje również nadzieję i to pod wieloma względami. Choć odbiorca tej historii wielokrotnie miał prawo wątpić w człowieka, to jednak w ostatecznym rozrachunku czytelnik otrzymuje nadzieję i wiarę w ludzką istotę.

Alpine to historia wyjątkowa pod każdym względem. Alpine to wielowymiarowi bohaterowie i nietuzinkowa fabuła. Alpine to emocje, zarówno postaci, jak i czytelnika. Alpine to historia, w której nic nie dzieje się przypadkiem. I wreszcie Alpine to historia, do której z pewnością wrócę jeszcze wielokrotnie. 


Opowiadanie jest dostępne tutaj, po uprzedniej prośbie autorki o hasło. Gorąco polecam.

Emma Cavalier - Pałac



Przyznam szczerze, że nie jest to lektura, która trafia w mój gust. Niemniej jednak przeczytałam ją do końca, a to znaczy, że nie było tak źle. To, co mi się spodobało, to specyficzny i niepowtarzalny klimat tej książki. Pewna doza tajemniczości i oddechu przeszłości towarzyszy czytelnikowi do ostatniej kartki. Tło dla fabuły, którym był tytułowy pałac, również odegrał tu swoją rolę. O samych bohaterach wiemy stosunkowo niewiele. O ile o Pauline mamy jakieś informacje, o tyle o Julienie nie wiemy właściwie nic. Oczywiście  był to celowy zabieg ze strony autorki. Stopniowo poprzez badanie faktów i odkrywanie historii przez główną bohaterkę (była archiwistką) poznajemy prawdę nie tylko o Julienie, ale też o sekretach rodzinnych. Dodatkowo czytelnik poznaje nieco historii związanej z samym BDSM. Ile w tym prawdy i faktów, nie mam pojęcia, gdyż nie interesuje mnie ten temat. Czasem miałam wrażenie, że autorka za bardzo skupia się na opisach  samych praktyk, a pomija inne ważne elementy. W książce jest baaaardzo mało dialogów. Nie mówię, że to źle, ale dla mnie tu było tego trochę za mało. 

Na okładce napisano, że będzie to „uczta dla zmysłów i dla umysłu”. BDSM nie trafia do mojej wyobraźni, więc uczty dla zmysłów nie było. Uczty dla umysłu też mi zabrakło, bo sieć rodzinnych sekretów zginęła w opisach praktyk seksualnych.

Kto będzie chciał, to pewnie przeczyta tę powieść. Nie można jej zarzucić, że jest powieleniem poprzednich. Cechuje ją pewna wyjątkowość, no i właściwie do samego końca nie wiadomo jak ułożą się wzajemne relacje głównych bohaterów.