czwartek, 26 września 2013

Student jak pies?

W czasie małej przerwy w pracy trafiłam na artykuł "Student jak pies”. Niestety nie jest to optymistyczny tekst. Może sporo w nim uogólnień i generalizacji opartej na konkretnych przykładach, a jednak zawiera sporo prawdy. Gdzieś tam po drodze zrzuca się winę na wcale nie tak dawną reformę szkolnictwa i mocno okrojone programy. To prawda, obecnie uczniowie mają dostarczaną ograniczoną wiedzę. Dla mnie jednak nie to jest głównym problemem. My po prostu przestaliśmy uczuć dzieci myśleć (!) Tak, napisałam dzieci, bo ten proces zaczyna się już od najmłodszych lat. Potem pogłębia go szkoła, przez chore klucze, w które trzeba się „wstrzelić” żeby zostać dobrze ocenionym. Do tego dochodzi nieprzemijający trend, że trzeba się wybić, patrzeć tylko na siebie i wymagać od otoczenia. Bo nam się przecież należy. Od najmłodszych lat mówi się dzieciom żeby były odważne, pewne siebie – bardzo dobrze, tyle, że to poszło w niewłaściwym kierunku. Roszczeniowy stosunek studentów do wykładowców, a później i do pracodawców nie jest dobry. Z drugiej jednak strony istnieje dużo sytuacji, w których wykorzystuje się młodych ludzi.  Jeszcze z innej strony człowiek świeżo po studiach nie jest w pełni przygotowany do pracy, brakuje mu doświadczenia i obycia. Czy możliwe jest znalezienie złotego środka? Ja go chyba nie widzę.

wtorek, 24 września 2013

Leah Fleming- Córka Kapitana



Ach, któż nie zna historii Titanica? Chyba nie ma takiej osoby. Córka Kapitana to wyjątkowa powieść, pod każdym względem. Książka jest długa, liczy ok. 600 stron. Jak to więc możliwe, że nie mam pojęcia, kiedy przewróciłam ostatnią stronę? Odpowiedź jest prosta - ta historia wciąga od pierwszych stron.

Żeby nie zdradzać zbyt dużo z samej fabuły... akcja zaczyna się w chwili, gdy dwie kobiety  (May i Celeste) różnych klas społecznych wchodzą na pokład Titanica... Pamiętna noc katastrofy połączyła kobiety, które pewnie w innych okolicznościach nigdy by się nie spotkały. Ich losy śledzimy na przestrzeni lat. Losy niezwykle trudne, naznaczone zemstą i nienawiścią, ale też miłością i prawdziwą przyjaźnią. Wyraziste bohaterki i ogromne pokłady emocji, których dostarcza nam autorka, czynią tę pozycję niezwykle wyjątkową. Dodatkowym atutem jest tło historyczne i emancypacja kobiet, która przewija się przez całą powieść. 

Dla mnie ta historia (a właściwie historie) to dzieło wyjątkowe, które wzrusza niemal na każdym kroku. Ale... nie jestem pewna, czy młodszym czytelniczkom przypadnie do gustu ta pozycja.   

sobota, 21 września 2013

...wyczerpanie i zniechęcenie...


Bilans tego tygodnia? Dwie interwencje po próbach samobójczych, jedno samookaleczenie, dwie niebieskie karty, całodniowe wykańczające szkolenie, przyszła szwagierka na porodówce, łapiąca mnie choroba, piętrzące się zaległości w papierologii wszelkiej maści i perspektywa równie ciężkiego tygodnia przede mną - nie, to ponad moje siły. Dzisiaj to ja mam ochotę usiąść i palnąć sobie w głowę, mimo, że za oknem słońce :/ Tymczasem muszę się zebrać w sobie i zabrać za robotę... 

środa, 11 września 2013

Kiersten White - Paranormalność



Hmm... właściwie nie wiem co napisać o tej książce. Sięgnęłam po nią, bo miała wiele pozytywnych opinii i wiele ochów i achów przeczytałam na jej temat. Z mojej strony nie ma szczególnego zachwytu. Nie mówię, że to zła książka, bo absolutnie się przy niej nie nudziłam, ale... chyba czegoś mi brakowało i niestety nie potrafię określić czego.

Główna bohaterka Evie to zwykła nastolatka, która, o zgrozo, uwielbia róż. Od razu więc kojarzyła mi się stereotypowo z plastikową laleczką. Oczywiście wcale taka nie była, choć wszelkie cechy nastolatki oczywiście posiadała. Lend natomiast był nieco bardziej wyważony, ale dzięki temu uzupełniali się wzajemnie. 

Evie pracuje w międzynarodowej paranormalnej agencji, która kontroluje istoty paranormalne. Mamy więc do czynienia z całą rzeszą istot: wampiry, wilkołaki, wiedźmy, elfy, trolle, rusałki, nimfy etc. Ogólnie nie cierpię tego rodzaju przeładowania, tutaj nie przeszkadzało mi to wcale, pasowało do fabuły i nie czułam się przytłoczona tym ogromem paranormalności. 

Paranormalność to pierwsza część trylogii, ale co nie co tajemnic zostaje wyjaśnione, nie ma więc uczucia kompletnej niewiedzy. Akcja toczy się dość wartko, więc książka się nie nudzi. Możliwe, że sięgnę po kolejną część, aczkolwiek bez szczególnego entuzjazmu. To, co nieco mnie zirytowało, to niemal już tradycyjne, natychmiastowe zakochanie się bohaterów. Pogawędki, tralala i strzał amora, nagle Evie uświadamia sobie, że jest zakochana. Ale... wiem, że teraz akurat się czepiam. W końcu do pozycja dla nastolatków, można więc to wybaczyć autorce. 

Myślę, że nastolatkom, które lubią wątki nie z tego świata, historia przypadnie do gustu, starszym jednak nie polecam tej lektury :)

sobota, 7 września 2013

Nora Roberts - Wywiad z Potworem



Ależ to była miła i odprężająca lektura. Bardzo przyjemnie się czytało i nawet nie wiem kiedy pochłonęłam całość. Co było w niej wyjątkowego? Hmm... chyba mocną stroną były dialogi między głównymi bohaterami. Bardzo dużo znalazło się tu rozważań o samym pisarstwie, jako, że główny bohater był pisarzem. Postać Huntera mnie urzekła, był naprawdę ujmujący, tajemniczy, czarujący i mądry. Pięknie operował słowem i był mieszanką sprzeczności, jakkolwiek dziwnie to brzmi, wszystko do siebie pasowało. Pewnie dlatego był tak bardzo wyrazisty. Lee też dało się lubić, twardo stąpała po ziemi, była pewna siebie, choć krucha wewnątrz. Jej determinacja była godna podziwu. Końcowa opowieść Huntera łapie za serce, właściwie można tylko wzdychać :) Dużym plusem jest miejsce, w którym toczy się większa część akcji. Góry... Oak Canyon... cisza i niczym niezmącony spokój. To powinno mówić samo za siebie. Krajobraz niewątpliwie wpływał na odprężający charakter tej pozycji. Polecam serdecznie na spokojny wieczór po dniu pełnym stresu :) 

piątek, 6 września 2013

Sadie Matthews - Namiętność po zmierzchu, Sekrety po zmierzchu




Nie wiem jak mam podejść do tych książek. To trylogia, ja przeczytałam dwie części, czy sięgnę po trzecią, nie wiem. Właściwie najlepiej byłoby, gdyby ktoś powiedział mi jakie było zakończenie.

Ponad połowa pierwszej części to opis chorego (?) zainteresowania głównej bohaterki - Beth - mężczyzną, którego podgląda przez okno. Wyglądało to trochę tak, jakbym miała do czynienia  z dojrzewającą nastolatką. Trudno mi było uwierzyć, iż autorka opisuje 22-letnią kobietę, w dodatku w emocjonalnym dołku. A główny bohater - Dominic? Nie przekonuje mnie wcale. Właściwie niewiele o nim wiemy, oczywiście pomijający czysto wizualne atrybuty. Jego zachowanie też mi jakoś nie do końca pasuje. To trochę tak, jakby autorka nie potrafiła się zdecydować, jaki powinien być. W drugiej części fabuła nam się nieco komplikuje, dochodzi szef Dominica, wpływowy Rosjanin, który ma ochotę na naszą małą Beth. A sama tematyka BDSM? Nie wiem, dla mnie to było nieco komiczne, w każdym razie z Greyem niewiele to miało wspólnego. Ale... „Gusta i opinie są jak dupa, każdy ma swoją”  :D więc same zdecydujcie czy chcecie to przeczytać. 


wtorek, 3 września 2013

Cassandra Clare - Dary Anioła: Miasto kości



No i stało się... Tyle szumu powstało wokół ekranizacji tej powieści, że w końcu sięgnęłam po książkę i przeczytałam pierwszą część. Długo się przed tym wzbraniałam, gdyż wcześniej miałam w rękach Mechanicznego Anioła i nie podobał mi się jakoś szczególnie. Ale... zwracam honor autorce, bo Miasto Kości jest całkiem całkiem. 

Bardzo dobrze nakreślona fabuła, wyraziści bohaterowie i świetnie wykreowany, paranormalny świat, który przenika się z tym ludzkim. Bardzo podoba mi się cała koncepcja autorki i dość spora doza nieprzewidywalności w trakcie czytania. Jest kilka zwrotów akcji i wszystkie dzieje się naprawdę bardzo szybko. Nie sposób więc się znudzić. 

Clary jest artystyczną duszą, ale nie szarą myszką. Ma odwagę, dąży do prawdy i mówiąc kolokwialnie ma jaja, mimo młodego wieku. Jace z kolei jest nieco oschły i trudny w obyciu, ale to maska, pod którą kryje się miękkie serce i poraniona dusza. Polubiłam go od razu i o ile pochodzenie Clary było dla mnie jasne bardzo szybko, o tyle pochodzenie Jace’a nieco mnie zaskoczyło i chyba niezbyt pozytywnie, bo widziałam w tej dwójce niezłą parę z gatunku tych romantycznych. Isabelle i Alec choć równie wyraziści momentami mnie irytowali. Alec był zwyczajnie wredny, co akurat było zrozumiałe, natomiast nie bardzo wiem co sądzić o Isabelle, czegoś mi w niej brakowało. Simona też nie sposób nie polubić, przypomina mi misiowatego, czasem dumnego przyjaciela z sąsiedztwa, aczkolwiek nie widzę go jako pary dla Clary. To, co jest dużym atutem tej książki to postać Valentine’a. Choć to czarny charakter, nie jest jednoznaczny, ma wiele odcieni i jest skomplikowany. Potrafi hipnotyzować czytelnika i wzbudzać emocje.

Ogólnie książka jest napisana dość prostym językiem i wydaje mi się, że trafia do większości czytelników. Pewnie za jakiś czas sięgnę po drugą część, na razie jednak mam ciekawsze pozycje na oku, a przynajmniej tak mi się wydaje :) 

niedziela, 1 września 2013

Nora Roberts - Trzy Boginie


Zastanawiam się jak napisać cokolwiek, żeby nie zdradzać treści. Trzy Boginie to lektura idealna zarówno na urlop, jak i na zimowy wieczór z kieliszkiem wina. 

O czym jest książka? Opowiada historię poszukiwania statuetek, które razem tworzą bezcenny skarb. Ich historia sięga dawnych dziejów. Posążki były a to przekazywane z pokolenia na pokolenie, a to kradzione. To co, w tej książce naprawdę wyjątkowe to wiele ciekawych zwrotów akcji i szóstka bohaterów, których losy splatają się ze sobą. Choć głównych postaci jest stosunkowo dużo to dzięki wyrazistym charakterom nie zlewają się w szarą plamę. Akcja toczy się naprawdę bardzo wartko i nie sposób nudzić się przy lekturze. Fabułę ubarwiają wątki i zawirowania miłosne. To, co moim zdaniem jest atutem, to dość obszerny prolog, w którym cofamy się do poprzedniej epoki i kradzieży jednego z posążków. Chciałabym napisać więcej, ale nie mam zamiaru powtarzać tego, co możecie przeczytać na okładce, a cała reszta niepotrzebnie zdradzi treść. Dodam tylko, że ta pozycja to osobliwe połączenie książki przygodowej z romansem.

Witaj szkoło?



No i skończyły się wakacje, a przynajmniej dla tych, którzy chodzą do szkoły. Dobrze, że mam to już za sobą, bo nie chciałabym tam wracać. Te ciągłe sprawdziany, odpytywania i wkuwanie rzeczy, które niekoniecznie są potrzebne. Oczywiście ze szkołą wiąże się też wiele pozytywnych wspomnień, zwłaszcza tych związanych z życiem towarzyskim. Ale było, minęło i lepiej niech tak zostanie :) 

Dla mnie wrzesień oznacza więcej pracy i mniej czasu. I co gorsza wiem, że jesień zbliża się wielkimi krokami, potem zima. I znowu zacznie się ubieranie w kozaki, szaliki, kurtki etc. Nie, nawet nie chcę o tym myśleć. 

Póki co, korzystajmy z tej resztki lata, która pozostała :) 

Muzyka na dziś: Gabrielle Aplin - Salvation